– Tak złego zarządzania armią nie było, odkąd sięgam pamięcią – mówi były dowódca wojsk lądowych gen. Waldemar Skrzypczak. Jego zdaniem aktualny konflikt między MON a wojskiem, jest najgłębszym z tych, które przeżywaliśmy w ostatnich latach.
– To najgłębszy kryzys z tych, które przeżywaliśmy do tej pory – ocenia Skrzypczak. Generał wymienia dwa główne powody obecnej sytuacji: – Pierwszy to niedoinwestowanie armii. Drugi to niewłaściwy sposób zarządzania wojskiem – tłumaczy.
Skrzypczak twierdzi, że rząd nie wywiązał się z obietnic doposażania wojska, co jest najlepszym przykładem błędów popełnianych przez pracowników MON. – Miernikiem wiarygodności kierownictwa resortu jest pakiet afgański. Przypomnijmy sobie te szumne zapowiedzi dozbrojenia polskich żołnierzy w Afganistanie, które politycy składali przed rokiem. Co z nich doczekało się realizacji? Otóż nic! – grzmi Skrzypczak. I dodaje: – Śmigłowców jak nie było, tak nie ma. Nie ma też bezzałogowych samolotów BSR, podobnie jak karabinów automatycznych, o które walczyłem przed odejściem z armii.
Według generała nie ma także mowy o szybkim zakończeniu profesjonalizacji polskiej armii, bo proces ten trwa zwykle wiele lat. – Francja prowadzi go już 9 lat i końca nie widać – argumentuje. – Mówimy „profesjonalizacja", ale pięknymi hasłami wybrukowane jest piekło – dodaje.
„Super Express", ps
Skrzypczak twierdzi, że rząd nie wywiązał się z obietnic doposażania wojska, co jest najlepszym przykładem błędów popełnianych przez pracowników MON. – Miernikiem wiarygodności kierownictwa resortu jest pakiet afgański. Przypomnijmy sobie te szumne zapowiedzi dozbrojenia polskich żołnierzy w Afganistanie, które politycy składali przed rokiem. Co z nich doczekało się realizacji? Otóż nic! – grzmi Skrzypczak. I dodaje: – Śmigłowców jak nie było, tak nie ma. Nie ma też bezzałogowych samolotów BSR, podobnie jak karabinów automatycznych, o które walczyłem przed odejściem z armii.
Według generała nie ma także mowy o szybkim zakończeniu profesjonalizacji polskiej armii, bo proces ten trwa zwykle wiele lat. – Francja prowadzi go już 9 lat i końca nie widać – argumentuje. – Mówimy „profesjonalizacja", ale pięknymi hasłami wybrukowane jest piekło – dodaje.
„Super Express", ps