Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść

Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ostatnie wydarzenia (walka o krzyż, jątrzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej, nieprzybycie na zaprzysiężenie nowego prezydenta) wywołały u prezesa PiS sondażowy efekt jo-jo. Jarosław Kaczyński, niczym odchudzający się człowiek z nadwagą, najpierw szybko zrzucił kilkanaście kilogramów (w tym wypadku negatywny elektorat), by potem zbędny balast ze zdwojoną siłą do niego wrócił.
Tym razem Kaczyński tak mocno podzielił społeczeństwo, że następnym razem nawet najbardziej drakońska dieta mu nie pomoże. Tendencja raczej będzie odwrotna - w szybkim tempie może zyskiwać nieprzychylnych sobie wyborców. Niewykluczone, że prezes PiS nawet na prawicy, także tej skrajniejszej, nie będzie już jedynym możliwym wyborem. Jeszcze nie w tym, czy przyszłym roku, ale już za dwa, trzy lata jest to możliwe. Polityka nie znosi próżni. Z młodszymi wyborcami, silnie przywiązanymi do chrześcijańskich i patriotycznych wartości (wbrew pozorom to nie jest taki mały elektorat) łatwiej wspólny język znajdzie raczej Marek Jurek, człowiek, który, w przeciwieństwie do Kaczyńskiego, nigdy nie zakłada różnych przedwyborczych i powyborczych masek, i rzeczywiście jest wierny swoim poglądom. Jest również lepiej odbierany przez słuchaczy Radia Maryja, a na pewno przez ojca Rydzyka.

Z kolei walka PiS o wyborców centrowych, przy obecnym nastawieniu przypomina pojedynek zapaśnika na ringu bokserskim. Może, co najwyżej, trochę poklinczować i poprzeszkadzać, ale generalnie jest skazany na porażkę. Mimo że wiele wskazuje na to, że Platforma Obywatelska jednak zacznie tracić poparcie (jeżeli ludzie odczują, że mają chudsze portfele, to gniew zwróci się ku rządzącym), to jednak nie wydaje się, żeby PiS mógł to zdyskontować. Prędzej ich głosy przejmie SLD lub jakaś nowa partia centroprawicowa. Ludzi, którzy mogliby ją stworzyć, kilku by się znalazło: instrumentalnie traktowani przez Kaczyńskiego liberałowie z PiS (np. Joanna Kluzik-Rostkowska, Elżbieta Jakubiak, Paweł Poncyljusz), prawicowcy zmieniający partie jak rękawiczki (np. Kazimierz Ujazdowski i Jarosław Sellin) i konserwatyści z Platformy pod przywództwem coraz silniejszego Jarosława Gowina. Być może, gdyby w PO zrobiło się dla niego za ciasno, do tej grupy mógłby także dołączyć Grzegorz Schetyna z liczą armią swoich wiernych ludzi. A to siła nie do przecenienia.


Co więc pozostaje PiS? Przemiana Kaczyńskiego już nie pomoże, potrzebna jest jego wymiana. Jeśli PiS chce być liczącą się siłą na scenie politycznej, musi zmienić prezesa. Najlepiej ze sceny zejść niepokonanym, a jak się nie da, to chociaż nieskompromitowanym. Kaczyński pokonany był już nie raz, a do kompromitacji zbliża się wielkimi krokami. Na razie jednak nie ma w partii odważnych, którzy powiedzieliby o tym wprost..