Obrońcy krzyża starali się zrobić z niego symbol okupacji Polski przez liberalne rządy Platformy - denerwuje się w rozmowie z "Rzeczpospolitą" eurodeputowany PO Sławomir Nitras. Nitras podkreśla też, że PO "udowadnia, że potrafi trudne decyzje podjąć".
Jestem ciekaw, jaki ostatecznie projekt budżetu na przyszły rok rząd zaproponuje. Spodziewam się rozwiązań poważnie ograniczających deficyt po stronie wydatków - podkreśla Nitras. Eurodeputowany zaznacza, że opozycji zależy na tym, aby PO przeprowadzała bolesne reformy, które kosztować będą tę partię poparcie, ale "Platforma w tę pułapkę nie wpada". Mimo to, zdaniem Nitrasa, PO nie unika trudnych reform. - Tak było rok temu, kiedy ograniczyliśmy o 20 mld zł wydatki w ekspresowym tempie. Podobnych rozwiązań spodziewam się w przyszłości. Mniej doraźnych niż wtedy, a bardziej systemowych - zaznacza. Nitras dodaje, że jeśli chodzi o reformy, liczy na dobrą współpracę między prezydentem a premierem. - Interesy prezydenta i premiera w tej sprawie są wspólne. Sukces Polski. Jest wielka szansa, żeby w tej sprawie po raz pierwszy od wielu lat prezydent i premier grali w jednej drużynie, i ogromnie liczę, że tak właśnie będzie - podkreśla.
Nitras odmawia natomiast dyskusji na temat sposobu upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. - Autorzy najbardziej skrajnych pomysłów nie akceptują innego zdania i zarzucają takim jak ja brak szacunku dla ofiar. Ja w związku z tym odmawiam uczestnictwa w licytacji na wielkość tablic i pomników, gdyż tworzy się niegodną atmosferę.
Może przyjść taki dzień, że ci, którzy stracili bliskich, powiedzą: jak macie ich tak honorować, to może w ogóle przestańcie ich honorować - zauważa eurodeputowany. - Nie mam ochoty uczestniczyć w tym procesie. Zbyt wielu traktuje go instrumentalnie. Czasami lepiej ugryźć się w język, niż pleść, co ślina na język przyniesie - dodaje.
"Rzeczpospolita", arb
Nitras odmawia natomiast dyskusji na temat sposobu upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej. - Autorzy najbardziej skrajnych pomysłów nie akceptują innego zdania i zarzucają takim jak ja brak szacunku dla ofiar. Ja w związku z tym odmawiam uczestnictwa w licytacji na wielkość tablic i pomników, gdyż tworzy się niegodną atmosferę.
Może przyjść taki dzień, że ci, którzy stracili bliskich, powiedzą: jak macie ich tak honorować, to może w ogóle przestańcie ich honorować - zauważa eurodeputowany. - Nie mam ochoty uczestniczyć w tym procesie. Zbyt wielu traktuje go instrumentalnie. Czasami lepiej ugryźć się w język, niż pleść, co ślina na język przyniesie - dodaje.
"Rzeczpospolita", arb