Olszewski: już zostali upamiętnieni
Biskupów skrytykował Paweł Olszewski z PO. Jego zdaniem episkopat zajmuje się kwestią upamiętnienia ofiar, które już zostały upamiętnione, "a nie rozwiązuje problemu lokalizacji krzyża, który obecnie stoi przed Pałacem Prezydenckim". - Nie podzielam opinii, że ofiary katastrofy nie zostały godnie uczczone - dodał Olszewski przypominając, że para prezydencka została pochowana na Wawelu, na fasadzie Pałacu Prezydenckiego wisi tablica, a na Powązkach powstaje pomnik. - Dziwię się, że zawartego porozumienia pomiędzy harcerzami, Pałacem Prezydenckim i metropolią warszawską Kościół nie chce uszanować - powiedział poseł PO. Zdaniem Olszewskiego apel biskupów oznacza, że "Kościół nie zajął jednoznacznego stanowiska". - Cały czas próbuje się stworzyć sytuację, w której zrzuca się odpowiedzialność na państwo, a jednak krzyż jest symbolem świętym i to Kościół powinien jednoznacznie się w tej kwestii zachować - ocenił Olszewski.Wikiński: Kościół umywa ręce
Polityk SLD Marek Wikiński uważa, że hierarchia kościelna stara się uniknąć odpowiedzialności za krzyż przed Pałacem Prezydenckim i "umywa ręce" w tej sprawie. Jego zdaniem komitet do sprawy upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej, o który zaapelowali w środę biskupi, mógłby powstać, ale - zaznaczył Wikiński - powinien on mieć charakter doradczy, nie decyzyjny. W ocenie Wikińskiego inicjatywa w kwestii pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej, który miałby ewentualnie stanąć przed Pałacem Prezydenckim, należy do Kancelarii Prezydenta, bo to do niej należy teren, na którym miałby zostać postawiony pomnik.
Żelichowski: nie bardzo wiem
- Nie bardzo wiem, dlaczego biskupi akurat w tej sprawie zabierają głos. Naród polski najbardziej jak mógł uhonorował zmarłego prezydenta pochówkiem na Wawelu - ocenił szef klubu parlamentarnego PSL Stanisław Żelichowski. On również wskazywał, że odsłonięto już kilka tablic upamiętniających ofiary tragedii.
Kowal: najważniejsze są sprawy narodowe
Europoseł PiS Paweł Kowal powiedział, że dwojako odczytuje apel biskupów. Z jednej strony dosłownie, jako wezwanie do stworzenia komitetu do spraw upamiętnienia ofiar katastrofy smoleńskiej, ale z drugiej strony również jako "coś głębszego" - jako przypomnienie, że "są sprawy partyjne, osobiste i wszystkie są ważne, ale najważniejsze są sprawy narodowe". - Odczytuję ten apel w tym duchu, byśmy bez względu na animozje polityczne potrafili w momencie tragedii patrzeć w perspektywie długiego trwania państwa i narodu - powiedział Kowal. Europoseł dodał, że w ostatnich tygodniach w debacie publicznej bardzo brakowało takiego właśnie "jednoczącego Polaków spojrzenia".
Jak powiedział Kowal, "są takie chwile w życiu narodu i państwa, kiedy szukamy tego, co wspólne nawet, jeżeli nas to dużo kosztuje". Europoseł PiS zaznaczył jednocześnie, że słowa biskupów to nie tylko apel o jedność, ale także apel o "popatrzenie na to, co się wydarzyło w Polsce 10 kwietnia w perspektywie racji stanu i trwania narodu". - Upamiętnienie poprzedników jest dodatkową formą legitymizacji współczesnej władzy. Jest to element budowania tradycji instytucji państwa - ocenił.
zew, PAP