Jego zdaniem obecnie, tak jak w roku 1980, Solidarność jest obiektem ataku za to, że głośno "podnosi protest, chociażby w obronie zwalnianych pracowników". - Strajk w Stoczni Gdańskiej odbył się w obronie jednej zwolnionej osoby - Anny Walentynowicz. Teraz bezkarnie zwalnia się tysiące pracowników - powiedział Krenc. Podkreślił, że prawa pracownicze i zabezpieczenia socjalne są stopniowo ograniczane lub odbierane, a obrona pracowników przed nieuczciwymi pracodawcami i pomoc osobom bezrobotnym to w tej chwili priorytetowe sprawy dla Solidarności.
Co zrobili rządzący?
Zdaniem Krenca wiele rodzin w Polsce żyje na granicy ubóstwa, a rozwarstwienie płacowe należy do największych w Europie. Według niego, frustrację społeczeństwa powiększa wysokie bezrobocie i brak perspektyw na własne mieszkanie dla ludzi rozpoczynających karierę zawodową. - Proszę zapytać każdego z rządzących, jakie postulaty społeczne sprzed 30 lat zostały spełnione? Po trzydziestu latach od buntu i po dwudziestu jeden latach życia w wolnej Polsce konieczna jest kontynuacja dzieła rozpoczętego w sierpniu 1980 roku - podkreślił Krenc.
zew, PAP