Żelichowski przekonywał, że jeżeli minister może być posłem, mimo iż mamy konstytucyjny rozdział władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej to nie ma powodu, by samorządowiec nie mógł być parlamentarzystą. Ludowcy chcieliby, aby nowe prawo obowiązywało już w trakcie przyszłorocznych wyborów parlamentarnych. Aby zdążyć zamierzają przedstawić swoją propozycję tuż po wakacjach poselskich, jeszcze we wrześniu. - Warto dać szanse tym samorządowcom, którzy zechcą, żeby mogli już od przyszłych wyborów być w parlamencie - mówił poseł.
Politycy Stronnictwa chcą, aby odpowiedni zapis znalazł się w ordynacji wyborczej do Sejmu i Senatu. Żelichowski tłumaczy, że należałoby jedynie doprecyzować, że o mandat mogą się ubiegać samorządowcy. - Ja byłem i radnym sejmiku i posłem i nikomu to nie przeszkadzało, w okresie obowiązywania tej samej konstytucji, więc nie bardzo wiem, dlaczego to teraz miałoby komuś przeszkadzać - argumentował polityk.
Jak podkreślił ludzie mają różne możliwości i jeśli ktoś jest na tyle pracowity i ambitny, żeby poradzić sobie z pracą i w samorządzie i w Sejmie to nie ma powodu, by mu tego zabraniać. Wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski, który zajmuje się w Platformie prawem wyborczym powiedział, że zdania w jego ugrupowaniu w tej sprawie są podzielone, ale on sam dość sceptycznie patrzy na tę propozycję. - Łączenie mandatów samorządowców już kiedyś było przerabiane, to często stawało się fikcją. Z drugiej strony doświadczenie we władzach lokalnych często pomaga w pracach sejmowych - zaznaczył poseł PO.
Dodał jednak, że samorządowe doświadczenie jest dobrym przygotowaniem do następnego kroku, czyli pójścia do parlamentu. Jego zdaniem, gdyby wykonywać obie funkcje równolegle może po prostu zabraknąć czasu. - Wydaje mi się, że z czysto pragmatycznego punktu widzenia jest to trudne do wykonania, ale porozmawiać można, koalicjant proponuje, my jesteśmy otwarci na debatę - oświadczył Dzikowski.
PAP, ps