Działacz "Solidarności": warto wyjść na ulice

Działacz "Solidarności": warto wyjść na ulice

Dodano:   /  Zmieniono: 
- W pewnych sytuacjach, gdy Śniadek podjąłby jeszcze rozmowy, ja już wyprowadziłbym ludzi na ulice - mówi Piotr Duda, szef śląsko-dąbrowskiej "Solidarności", który być może pod koniec października zastąpi Janusza Śniadka na stanowisku przewodniczącego związku.
Duda zapewnia, że chce "Solidarność" poprowadzić inaczej niż Śniadek. Jak? O tym powie dopiero 20 października na zjeździe, na którym delegaci zadecydują, kto obejmie przywództwo w związku. Duda podkreśla, że różnice między nim a Śniadkiem są często bardzo subtelne. - Janusz jest dobrym człowiekiem i związkowcem, tylko w pewnym momencie ja postąpiłbym inaczej. Może jestem bardziej radykalny? Nie wiem - mówi i zaznacza, że czasami, zamiast rozmawiać, warto po prostu wyjść na ulicę. - O swoje trzeba się upominać. Tak to się dzieje w innych państwach - podkreśla.

Przewodniczący śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" zapowiada, że odpolityczni związek. Krytycy zarzucają mu, że niezaproszenie prezydenta Bronisława Komorowskiego na rocznicę podpisania porozumień jastrzębskich było decyzją polityczną. - Omówiłem tę sprawę z kolegami z Jastrzębia i uznaliśmy, że sprawy są za świeże, a podziały i emocje zbyt silne. Nie chciałabym, żeby później pisano, że zaprosili prezydenta tylko po to, żeby go wygwizdać - tłumaczy.

Duda popierał Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich, czego nie uważa za polityczne działanie. - Zbieranie podpisów na kandydata i indywidualne poparcie w wyborach prezydenckich jest czymś innym od poparcia dla partii. Nigdy nie poparłbym żadnego ugrupowania w wyborach parlamentarnych. To byłoby dla "Solidarności" samobójstwo - podkreśla. Duda zapewnia, że "Solidarność" będzie się zbliżać do tych polityków, którzy są otwarci na dialog ze związkami zawodowymi. - Fajni politycy są i w PO, i w PiS, i w SLD - mówi przewodniczący.

Piotr Duda ma 48 lat. Od lat 90. pracuje etatowo w zarządzie Regionu Śląsko - Dąbrowskiego. Od trzech lat jest przewodniczącym regionu, w którym ma prawie 100 proc. poparcie.

up, "Gazeta Wyborcza"