Jego zdaniem, był to jeden z powodów, że podczas zjazdu "była atmosfera taka a nie inna". - Nie tylko słowa J. Kaczyńskiego i reakcja polityków PiS, którzy siedzieli na sali i których reakcje obserwowałem - zaznaczył.
- Reakcje, które tam były, były kompletnie nieadekwatne. To nie były reakcje merytoryczne. Można klaskać albo nie klaskać. Myślę, jak na to patrzyłem, to było parę godzin nienawiści orwellowskiej. Bardzo to przykre i kompromituje ten związek, w którym już nie ma w zasadzie solidarności - powiedział Borusewicz.
Jak podkreślił, "w związku Solidarność nie ma solidarności i to w poniedziałek można było zobaczyć". Marszałek Senatu oświadczył, że żałuje, iż zdecydował się uczestniczyć w zjeździe "S". "Żałuję, że przyszedłem, że jednak byłem takim optymistą. Staram się być optymistą. Lech Wałęsa miał rację, nie przychodząc na ten zjazd" - powiedział.
PAP, ps