We wtorek Iwona Bartosik wygłosiła specjalne oświadczenie, w którym przyznaje, że zagłosowała za innego radnego Józefa Niewiadomskiego, ale jej zdaniem "nie dopuściła się żadnego oszustwa ani nie naruszyła przepisów prawa".
- Na prośbę radnego Józefa Niewiadomskiego, który ze względów zdrowotnych musiał na chwilę opuścić salę, zgodnie z jego pełnomocnictwem głosowałam z jego terminalu, używając pozostawionej w tym celu, jego karty do głosowania - oświadczyła Bartosik.
Przekonywała, że ani statut Miasta Łodzi, ani załączony do niego regulamin, ani też żadne inne przepisy nie zakazują upoważnienia innej osoby do głosowania za niego. Zapewniała, że działała "zgodnie z wolą i na prośbę radnego Józefa Niewiadomskiego".
Bartosik zaznaczyła, że żadne głosowania na tej sesji nie były głosowaniami kontrowersyjnymi. "W związku z tym nie wprowadziłam nikogo w błąd ani nie nadużyłam swoich uprawnień" - oświadczyła radna. Zapowiedziała pozwanie do sądu "Super Expressu" o naruszenie jej dóbr osobistych. Podziękowała też wszystkim ludziom, którzy ją wspierają.
Radna utrzymuje, że nie zaprzeczała wcześniej, że głosowała, a jedynie mówiła, że nie pamięta takiego faktu. Dodała, że ze względu na to, że śródmiejska prokuratura podjęła czynności sprawdzające w tej sprawie, musi się powstrzymać od wszelkich komentarzy. Według innych łódzkich radnych, nie ma możliwości udzielania pełnomocnictwa do głosowań.
Po publikacji gazety Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście z urzędu wszczęła czynności sprawdzające pod kątem popełnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień i poświadczenia nieprawdy w dokumentach przez funkcjonariusza publicznego. Grozi za to kara do 5 lat pozbawienia wolności. W ciągu miesiąca prokuratura zdecyduje, czy będzie śledztwo w tej sprawie.
W poniedziałek przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Tomasz Kacprzak (PO) zwołał konwent RM w tej sprawie, ale nie zapadły na nim żadne decyzje. Według niego, rada nie ma uprawnień do wyciągania konsekwencji, a sprawę może wyjaśnić jedynie prokuratura. Według szefa RM w Łodzi to pierwszy przypadek głosowania "na dwie ręce" w historii łódzkiego samorządu.
PAP, ps