- Nie mam kaca, robota została wykonana. Nie oczekiwałem jakichś laurów - powiedział Paweł Poncyljusz odnosząc się do faktu, że do tej pory nie usłyszał od Jarosława "dziękuję". Poseł tłumaczy to tym, że dawno nie spotkał się z szefem PiS. - Ostatnio prezesa widziałem w noc wyborczą - wyjaśnił.
Poncyljusz twierdzi, że nie oczekiwał na pochwały i słowa uznania po kampanii prezydenckiej. - W polityce rzadko kiedy one płyną. (...) Polityka jest taką dziedziną, w której trochę się działa jak konie na wyścigach. Biegniemy do przodu, jest przeszkoda do pokonania - powiedział.
Stwierdził też, że kampania była pracą wielu osób, a jej wynik zawdzięcza się pracy zbiorowej opartej na badaniach i sondażach. - Z tego co wiem, Jarosław Kaczyński był zapoznawany z tymi samymi badaniami, do których my mieliśmy dostęp. Badania mówiły jedno: Jeżeli chcemy powalczyć o tzw. wyborcę centrowego to na pewno uruchamianie - w złym tego słowa znaczeniu - tematyki smoleńskiej i używanie ostrej retoryki, spowoduje, że ci wyborcy nie chcieliby na nas głosować - powiedział.
Outsiderzy? Na pewno nie
Poncyljusz powiedział również, że ani on, ani Elżbieta Jakubiak czy Joanna Kluzik-Rostkowska nie zostali zepchnięci na partyjny margines. - Nie jesteśmy outsiderami. Nie miałem żadnych aspiracji, żeby być członkiem komitetu politycznego - stwierdził. Dodał jednak, że "retoryka kampanii" była bardzo dobra i chciałby ją kontynuować.
- Dzisiaj ważne jest, żeby postawić sobie pytanie: co PiS chce osiągnąć. Ja odpowiadam tak: w wyborach 2011 roku PiS odbiera władzę - to cel. Trzeba zadać pytanie, jaką retoryką trzeba uprawdopodobnić ten cel. Myślę, że wszystkie analizy polityczne po wyborach mówiły, że to dobry kierunek. W oczach członków PO było widać przerażenie - mówił Poncyljusz.
Poncyljusz szefem stolicy?
Poseł nie wykluczył startu w wyborach na prezydenta Warszawy. - O tym zdecyduje partia. Sądzę, że mam jakiś pomysł na tę kampanię - powiedział. Polityk zaznaczył jednak, że jeśli będzie inna dobra osoba, która będzie mogła powalczyć o prezydenturę stolicy, nie będzie się upierał przy swojej kandydaturze powiedział i dodał: - Jeśli usłyszę to od Jarosława Kaczyńskiego, to się do tego odniosę i podporządkuję. To nie jest tak, że jestem pępkiem świata czy partii - zaznaczył.
Stwierdził też, że kampania była pracą wielu osób, a jej wynik zawdzięcza się pracy zbiorowej opartej na badaniach i sondażach. - Z tego co wiem, Jarosław Kaczyński był zapoznawany z tymi samymi badaniami, do których my mieliśmy dostęp. Badania mówiły jedno: Jeżeli chcemy powalczyć o tzw. wyborcę centrowego to na pewno uruchamianie - w złym tego słowa znaczeniu - tematyki smoleńskiej i używanie ostrej retoryki, spowoduje, że ci wyborcy nie chcieliby na nas głosować - powiedział.
Outsiderzy? Na pewno nie
Poncyljusz powiedział również, że ani on, ani Elżbieta Jakubiak czy Joanna Kluzik-Rostkowska nie zostali zepchnięci na partyjny margines. - Nie jesteśmy outsiderami. Nie miałem żadnych aspiracji, żeby być członkiem komitetu politycznego - stwierdził. Dodał jednak, że "retoryka kampanii" była bardzo dobra i chciałby ją kontynuować.
- Dzisiaj ważne jest, żeby postawić sobie pytanie: co PiS chce osiągnąć. Ja odpowiadam tak: w wyborach 2011 roku PiS odbiera władzę - to cel. Trzeba zadać pytanie, jaką retoryką trzeba uprawdopodobnić ten cel. Myślę, że wszystkie analizy polityczne po wyborach mówiły, że to dobry kierunek. W oczach członków PO było widać przerażenie - mówił Poncyljusz.
Poncyljusz szefem stolicy?
Poseł nie wykluczył startu w wyborach na prezydenta Warszawy. - O tym zdecyduje partia. Sądzę, że mam jakiś pomysł na tę kampanię - powiedział. Polityk zaznaczył jednak, że jeśli będzie inna dobra osoba, która będzie mogła powalczyć o prezydenturę stolicy, nie będzie się upierał przy swojej kandydaturze powiedział i dodał: - Jeśli usłyszę to od Jarosława Kaczyńskiego, to się do tego odniosę i podporządkuję. To nie jest tak, że jestem pępkiem świata czy partii - zaznaczył.
TVN24, ps