Ci, którzy negują opozycyjną działalność Lecha Kaczyńskiego są albo historycznymi nieukami, albo cynikami przekształcającymi fakty w imię doraźnych politycznych interesów. Takich ludzi jest jednak mało - generalnie Polacy doceniają aktywność zmarłego prezydenta w czasach PRL-u. Doceniać, nie znaczy jednak przeceniać. Jarosław Kaczyński zachowuje się tak jakby chciał przekonać Polaków, że to jego brat założył „Solidarność" , był jej mózgiem i liderem, i niemal w pojedynkę obalił komunizm. Do tego zburzył mur berliński i rozwiązał ZSRR. Niejako „przy okazji” prezes PiS deprecjonuje zasługi innych opozycjonistów, w tym pierwszoplanowych przywódców podziemia. Paradoksalnie kłóci się to z polityką samego Lecha Kaczyńskiego, który z ogromnym szacunkiem odnosił się do wszystkich opozycjonistów, także tych z przeciwnych obozów politycznych. Pamięć o ludziach „Solidarności” towarzyszyła mu przez całą prezydenturę, czego dowodem było przyznawanie licznych orderów jej działaczom.
Tadeusz Mazowiecki przypomniał, że podczas 25. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych Lech Kaczyński publicznie podziękował jemu i Bronisławowi Geremkowi. Czy na taki gest stać byłoby jego brata? Niestety, chyba nie. Szkoda.