Zdaniem byłego wiceszefa BBN dotychczas prezydenci - Lech Kaczyński i Aleksander Kwaśniewski byli "kustoszami podstawowych zasad polskiej polityki międzynarodowej i bezpieczeństwa". - Dopiero za rządów Tuska nastąpiły zasadnicze zmiany - dodaje były wiceszef MSZ. - Lech Kaczyński pozostawał kontynuatorem stałej polskiej doktryny - i to on został skonfrontowany z zupełnie nową koncepcją lansowaną przez rząd - zauważa Waszczykowski. - Ta walka służyła temu, by wszelkie zasługi wynikające z prowadzenia polityki zagranicznej szły na konto rządu - nie prezydenta. Być może zresztą zobaczymy to po raz kolejny za kilka miesięcy - przewiduje Waszczykowski.
Jakie miałoby być źródło konfliktu prezydenta z premierem? - Prezydent Komorowski objeżdża w tej chwili świat. Nie musi wiele robić, by jego popularność rosła przez sam fakt pokazywania się z możnymi tego świata. Jak na to zareagują Tusk i minister Sikorski? Na czym oni będą zdobywać punkty w kraju? Na podwyżce VAT? A za rok są wybory. Możliwe, że ktoś znów sobie przypomni o prerogatywach prezydenta i możliwości ich zawłaszczenia. Ten rząd będzie potrzebował sukcesów. PR-owskich, bo realnych nie będzie - ocenia. I dodaje, że polem konfliktu może stać się spór o polską armię. - Problem może mieć minister Klich - i to on staje się kandydatem do odstrzału w przypadku konfliktu na linii prezydent - rząd. Tu papierkiem lakmusowym są zmiany w BBN, na czele którego stanął przecież były generał. Ściągani są tam fachowcy z resortu i BBN staje się drugim MON. I to przecież obronność jest bliższa Komorowskiemu niż dyplomacja. Tu może być pole do konfliktu - zauważa były wiceszef BBN.
arb, "Polska The Times"