O wyciągnięcie konsekwencji wobec rzecznika rządu zaapelowali do premiera posłowie PiS, którzy uważają, że Graś zasłużył na dymisję swoją wypowiedzią na temat katastrofy Tu-154M. Chodzi o niedzielną wypowiedź Grasia w Radiu ZET. Rzecznik rządu odpowiadając na pytanie szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, dlaczego w wyniku zderzenia z "czterdziestocentymetrową brzozą" odpadło skrzydło samolotu prezydenckiego, ironicznie powiedział: "bo ktoś je nadpiłował".
PiS skierował wniosek do sejmowej Komisji Etyki Poselskiej o ukaranie Grasia w związku z tą wypowiedzią. We wniosku szef klubu PiS Mariusz Błaszczak napisał, że "w sposób uwłaczający godności rodzin ofiar katastrofy Tu-154 żartował ze śmierci ich bliskich".
Szef pytany o sprawę Grasia uciął temat stwierdzeniem, że "jest bardzo zadowolony z pracy ministra Grasia". - W tej delikatnej i bardzo ciężkiej pracy, jaką jest informacja i ocena zdarzeń związanych z tragedią smoleńską myślę, że Graś wykazuje nadzwyczajną delikatność - ocenił Tusk. Odnosząc się do słów ministra w Radiu ZET, Tusk ocenił, że "jego reakcja w czasie audycji radiowej była jak najbardziej uzasadniona, bo zalew insynuacji i kłamstwa na temat Smoleńska wymaga czasami twardego sprostowania". Zdaniem premiera Graś "zrobił to z wrodzonym talentem i delikatnością".
Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak skrytykował wypowiedź premiera. - Rozumiem, że aktualne są słowa pana premiera Tuska: "ufać Rosjanom i czekać". Pan premier Tusk jeszcze się zgadza, żeby kpić z wypadku - ocenił. - Pan minister Graś jako rzecznik rządu premiera Tuska drwi sobie z tragicznej sytuacji jaka miała miejsce 10 kwietnia. Panu premierowi to nie przeszkadza - dodał.PAP, arb