- Albo ktoś wycofa się ze słów, że złamałem zasady i jestem niegodny bycia w delegacji PiS - wtedy wracam do tej polskiej delegacji - albo się nie wycofają, ale to też powinno oznaczać, że nie chcą ze mną współpracować w EKR - dodał. Pytany, czy chce pozostać we frakcji EKR, odparł, że najpierw czeka na jasne stanowisko swego ugrupowania. - Oni się powinni zreflektować - powiedział, ubolewając, że znalazł się w "sytuacji kuriozalnej". - Mogę się domyślać, że nie chodzi o mnie, tylko o mój głos - dodał.
- Parlament Europejski jest na temat Europy i - jak rozumiem - tutaj poseł Migalski ma zgodne z nami poglądy. Nie może używać logo PiS do swoich wystąpień i słusznie, bo był wobec PiS i jego prezesa nader krytyczny, zupełnie niepotrzebnie, i nie zgadzam się z jego listem. Ale to zupełnie inna sprawa. Jak rozumiem, jest to decyzja mojej partii, żeby tego nie eskalować i żeby nie wykluczyć go z grupy - powiedział we wtorek przewodniczący EKR Michał Kamiński. - To dobrze, bo po co mamy nasze polskie sprawy przenosić na forum dobrze funkcjonującej frakcji? - dodał.
Taki sam pogląd wyraził szef delegacji PiS Ryszard Legutko. Podkreślił, że nie widzi powodu, by Migalski miał odejść z frakcji, w której poza eurodeputowanymi PiS zasiadają przede wszystkim brytyjscy torysi oraz posłowie czeskiego ODS - chyba żeby sam zechciał.
- Nie przypuszczam, żeby taki wniosek (o usunięcie Migalskiego z EKR) się pojawił, bo problemy posła Migalskiego to są problemy z PiS, nie są to problemy z grupą polityczną - powiedział Legutko. Zaznaczył, że usunięcie Migalskiego z polskiej delegacji "to nie jest wendeta, to nie jest zemsta". - To była reakcja na działania doktora Migalskiego odnośnie PiS. Natomiast odnośnie grupy nic się nie dzieje, nie ma powodu wdawać się w bijatykę bez sensu - dodał.
Jeśli wniosek o usunięcie Migalskiego jednak stanie na którymś z kolejnych posiedzeń całej frakcji, to w praktyce decydujący głos należy do polskiej delegacji, gdyż Brytyjczycy i Czesi zdadzą się na jej zdanie, jak głosować - przyznają źródła w EKR. Wyrzucony z frakcji eurodeputowany staje się posłem niezrzeszonym, czyli nienależącym do żadnej z obecnie funkcjonujących w PE siedmiu grup politycznych. Obecnie na 736 eurodeputowanych niezrzeszonych jest 28; nie ma wśród nich ani jednego Polaka.
Migalski został usunięty z delegacji PiS na wniosek prezydium delegacji partii w europarlamencie, Ryszarda Legutki i Tomasza Poręby, przez Komitet Polityczny PiS. W komunikacie podano, że postawa Migalskiego jest niezgodna z zasadami obowiązującymi w PiS, a "jego priorytetem jest działalność na rzecz własnej kariery". Pod koniec sierpnia Migalski opublikował na swoim blogu list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego, w którym obarczał szefa PiS m.in. winą za niskie notowania partii. List Migalskiego został ostro skrytykowany przez część polityków PiS, którzy oceniali, że szkodzi on partii, a Migalski zachowuje się jak komentator polityczny, a nie polityk.
Utworzona na początku obecnej kadencji PE w czerwcu 2009 roku frakcja EKR liczy 54 europosłów i jest piąta pod względem wielkości w PE. Delegacja brytyjska w EKR jest największa i liczy 25 osób. Do grupy należy też 15 Polaków (wraz z Migalskim) i dziewięciu Czechów.
PAP, ps