Zdaniem Napieralskiego trzeba włożyć bardzo wiele pracy w zmianę postrzegania roli kobiety w życiu publicznym. - Musimy przejść olbrzymią edukację, aby pokazać i nauczyć się, że kobieta i mężczyzna mogą pracować na takim samym stanowisku, tak samo zarabiać - powiedział. Przypomniał, że na początku lat 90. wszystkim zależało na tym, by jak najszybciej znaleźć się w strukturach międzynarodowych i Unii Europejskiej. - Jesteśmy w Unii Europejskiej tylko, że dzisiaj musimy postawić sobie pytanie, czy UE jest w Polsce. Standardy, które obowiązują we wszystkich krajach Unii, o których tam normalnie się dyskutuje i one są normą, u nas są albo często tematem tabu albo przedmiotem wojny ideologicznej - mówił.
Zdaniem Napieralskiego tych standardów, które obowiązują w wielu krajach europejskich, jeśli chodzi o kobiety, nie ma w Polsce. - Do tych standardów jest nam bardzo daleko. Mamy z tym bardzo duży problem - uważa szef Sojuszu. Jego klub - jak mówił - opowiada się za przyjęciem narodowego programu budowy przedszkoli i żłobków. Napieralski przekonywał, że gdy rodzi się dziecko to najczęściej kobieta rezygnuje z pracy, zostaje w domu i wychowuje potomka, natomiast mężczyzna ma szansę dalej rozwijać swoją karierę. Dlatego - zdaniem Napieralskiego - należy pomóc kobietom powrócić do pracy, tworząc m.in. przedszkola i żłobki. Ważne - w jego przekonaniu - jest także wprowadzenie takich przepisów, które dawałyby szanse zrównania zarobków kobiet i mężczyzn na tych samych stanowiskach.
Napieralski nawiązał także do kwestii parytetów. Jego zdaniem, ustawa gwarantująca równy podział miejsc na listach wyborczych dla kobiet i mężczyzn jest potrzebna. - Bez tej ustawy będę miał ciężko, żeby te parytety wprowadzić. Jeśli nie ma narzędzia prawnego jakim jest ustawa, która absolutnie wymusza na partii politycznej podział miejsc na listach, bardzo ciężko jest ten mechanizm będzie mi w partii wprowadzić - przekonywał.
PAP, arb