- Dlatego rozłączmy te dwie rzeczy, żeby nie dokonywało się w publicznym miejscu Warszawy zgorszenie wokół chrystusowego krzyża i żeby nie robili interesu swojego ci wszyscy, którzy grają na tej sytuacji - dodał duchowny.
- Czasem nie rozpoznajemy się wszyscy po 30, 20 latach. Jesteśmy dziwnie poróżnieni, niepotrzebnie poróżnieni. Jesteśmy oddaleni od siebie i wydaje się także, że zaczynamy się dzielić w nazywaniu, mówimy o sobie "prawdziwi i nieprawdziwi Polacy, prawdziwa i nieprawdziwa Polska, lepsi i gorsi katolicy". Moi drodzy, przecież wszyscy wyrośliśmy z tego samego drzewa lat 80. i 90., gdzie prowadził nas papież Jan Paweł II - przypomniał abp Nycz.
- Pan Jezus mówi: nie może dobre drzewo rodzić złych owoców. Kiedy patrzymy na dzisiejsze jubileusze bardzo często ciśnie się pytanie, czyżby to drzewo sprzed 30, 20 lat solidarności, walki o wolność, jedności ludzkiej było złym drzewem? Nie było złym drzewem, lecz czasem odnosimy wrażenie, jakbyśmy nie wszyscy z tego drzewa pochodzili. Trzeba wrócić do korzeni, tych korzeni, z których wyrastamy, religijnych, ale także patriotyczno-państwowych. Trzeba wrócić i dochować wierności i szukać nieustannie dróg pojednania - dodał. Abp Nycz podkreślił, że ludzie Kościoła, zarówno duchowni, jak i świeccy "nie mogą dzielić, nazywać swoich przeciwników, tak jakby byli wrogami".
Prymas abp Józef Kowalczyk nawiązując do homilii zaznaczył, że "być politykiem z prawdziwego zdarzenia to znaczy umieć budować kompromis, a nie umieć budować konflikty".
PAP, arb