TVN: nie wyemitowaliśmy filmu o Wałęsie, bo wciąż nad nim pracujemy

TVN: nie wyemitowaliśmy filmu o Wałęsie, bo wciąż nad nim pracujemy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Lech Wałęsa (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Telewizja TVN oświadczyła, że film na temat Lecha Wałęsy i doniesień o jego współpracy z SB nie został wyemitowany, bo nie jest ukończony. Stacja odrzuca podejrzenia o cenzurę w tej sprawie i zapowiada ściganie odpowiedzialnych za "wyciek" materiału do internetu.
Całą sprawę nagłośniła "Rzeczpospolita". Według dziennika realizowany przez TVN film dotyczy współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa, a autorzy dokumentu, krakowscy dziennikarze Monika Góralewska, Piotr Pizło i Krzysztof Brożyk "doszli do podobnych ustaleń, co wcześniej autorzy głośnej książki "SB a Lech Wałęsa". "Trwające półtora roku prace montażowe nad filmem skończyły się w marcu. Dlaczego więc stacja jeszcze go nie wyemitowała?" - pyta dziennik. "Rz" dodaje przy tym, że dokument pojawił się już w internecie, m.in. w serwisie YouTube, gdzie został jednak zablokowany przez TVN.

TVN w wydanym oświadczeniu napisał, że materiały opisane w publikacji "Rz" "stanowią jedynie fragmenty dokumentacji zgromadzonej na pierwszym etapie produkcji filmu dokumentalnego". - Prace nad filmem będą kontynuowane. Na razie nie sposób określić terminu ich zakończenia ani tym bardziej emisji samego filmu - tłumaczył rzecznik TVN Karol Smoląg. - Na obecnym etapie materiał - z racji nieukończenia nad nim pracy - posiada wiele mankamentów warsztatowych. Brak jest w nim m.in. stanowiska głównego bohatera, prezydenta Lecha Wałęsy - dodał Smoląg.

Rzecznik podkreślił jednocześnie, że właśnie nieukończenie pracy nad filmem jest jedynym powodem, dla którego nie został on dotąd wyemitowany, odrzuca natomiast wszelkie spekulacje na temat ewentualnej cenzury w stacji. - Nie da się udowodnić takiej tezy. Przeczy jej choćby dotychczasowa działalność dokumentalna TVN. Czy gdyby w stacji była cenzura, wyemitowalibyśmy dokument "Trzech kumpli", czy robilibyśmy film o porwaniu Krzysztofa Olewnika? - pytał retorycznie Smoląg.

Jednocześnie TVN poinformował, że opublikowane w sieci materiały stanowią wyłączną własność telewizji i "pojawiły się w internecie w wyniku kradzieży". "Wszczęto już w związku z tym procedurę zmierzającą do ustalenia wszelkich okoliczności tej kradzieży i tożsamości osób za nią odpowiedzialnych" - oświadczyła w komunikacie stacja.

Materiał trafił do sieci w częściach i oprócz YouTube szybko znalazł się na wielu innych stronach internetowych. Większość z nich została już jednak zablokowana. Przy próbie odtworzenia pojawia się komunikat: "Ten film wideo zawiera treść od partnera TVN S.A., który zablokował go na mocy praw autorskich". Producent filmu Monika Góralewska powiedziała "Rz", że dokument "jest w trakcie tworzenia". - Chciałabym, by był gotowy jak najszybciej, lecz nie wiem, kiedy skończymy - dodała.

PAP, arb