Zdaniem Piskorskiego Tusk ogłaszając publicznie, że Schetyna nie będzie dłużej pełnił funkcji sekretarza generalnego PO "postawił w jego sprawie kropkę nad i". - Ale ta kropka została postawiona już wiele tygodni temu. O czym Grzegorz wie doskonale. Od czasu, gdy zdecydował się przyjąć ofertę bycia marszałkiem. I od kilku tygodni gra toczy się nie o to, czy Schetyna będzie sekretarzem generalnym, tylko o to, kto będzie jego następcą. A co za tym idzie, czy Schetyna ocali swoje wpływy w klubie i w partii. I czy będzie mógł – jak chciał – być jednym z elementów tego trójkąta, nowego triumwiratu - mówi o sytuacji marszałka Sejmu Piskorski. Lider SD wskazuje, że Schetyna osiąga w tej grze pewne sukcesy. - Bardzo symptomatyczne było wydarzenie z ostatnich dni. Sławomir Nowak zostaje ministrem w Kancelarii Prezydenta. Jeszcze niedawno absolutnie temu zaprzeczał, sugerując, że to jest boczny tor. Wydaje mi się, że doszło do ustaleń, które przekreśliły szanse Nowaka na bycie sekretarzem generalnym. Schetyna najprawdopodobniej wymógł to na Tusku - ocenia. - Kluczowe dla Tuska jest udowodnienie, że nie ma żadnego cholernego, nowego triumwiratu, który zadeklarował Schetyna w jednym z wywiadów - dodaje.
Piskorski przyznaje, że Tusk działa słusznie "choć bezwzględnie". - Generalnie wszystkie okoliczności mu sprzyjają. Jak rząd podwyższa podatki, to okazuje się, że jest awantura o krzyż, która podwyższenie podatków przykrywa itd. Tusk na razie nie mógł sobie wymarzyć bardziej sprzyjających mu okoliczności - tłumaczy. Ale przewiduje, że sytuacja wkrótce się zmieni - cezurą będzie moment, gdy "sondaże zaczną zjeżdżać". Wtedy, ocenia Piskorski, "zacznie się jatka". - Jeśli notowania PO spadną o 15 – 20 proc., to zacznie się kryzys porównywalny z tym, jaki dotknął SLD. Nagle połowa klubu parlamentarnego uzna, że jest zagrożona. Że nie wejdzie do następnego Sejmu. I właśnie wtedy zaczyna się jatka. Tusk najprawdopodobniej jest przekonany, że jeszcze ten rok „przejedzie" - uważa Piskorski."Rzeczpospolita", arb