Abp Życiński uważa za "pozorny" problem zatrudniania osób homoseksualnych w szkołach katolickich. "Przy zatrudnianiu w jakiejkolwiek instytucji kościelnej nie pyta się nikogo o orientację seksualną, więc zatrudnienie nie polega na tym, żeby mówić do kandydata: zatrudnimy pana jako matematyka, jeśli pan nie jest gejem" - powiedział abp Życiński.
Natomiast jest niedopuszczalne - uważa hierarcha - jeśli nauczyciel uprawia propagandę "bez względu na to, czy to jest propaganda partyjna, polityczna, czy propaganda na rzecz gejów". - Większość rodziców powie: podziękować temu panu, on się rozminął z powołaniem. Może jako szef propagandy, może jako ktoś odpowiedzialny za PR w okresie przedwyborczym byłby ceniony, natomiast nieporozumieniem jest powierzanie mu wykładów z matematyki - dodał metropolita.
Kilka dni temu kontrowersje wywołały słowa Radziszewskiej, które padły w wywiadzie dla tygodnika "Gość Niedzielny". Minister zapytana, czy szkoła katolicka może zostać pozwana do sądu za to, że odmówiła zatrudnienia "zdeklarowanej lesbijki", powiedziała: "Oczywiście nie! Szkoły katolickie czy wyznaniowe mogą się kierować własnymi wartościami i zasadami i mają prawo odmówić pracy takiej osobie". W czwartek zbiórkę podpisów pod listem do premiera w sprawie odwołania pełnomocniczki rządu ds. równego traktowania rozpoczęło SLD. Radziszewska podlega bezpośrednio premierowi, do którego należy decyzja o jej ewentualnym odwołaniu.
zew, PAP