Rozbici totalnie
W drugiej partii biało-czerwoni zostali całkowicie rozbici. Początkowo nawiązali wyrównaną walkę z przeciwnikami (4:5), ale zupełnie nie radzili sobie z zagrywką Nikołowa. Kapitan bułgarskiej ekipy pokazał podopiecznym Daniela Castellaniego, co to znaczy dobry serwis. Nie pomagały roszady w składzie - pojawienie się na parkiecie Michała Ruciaka, Zbigniewa Bartmana, Grzegorz Łomacz i Patryka Czarnowskiego.
Przy stanie 10:17 nawet siedzący na ławce rezerwowych Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Paweł Zagumny i Marcin Możdżonek spuścili głowy i z niedowierzaniem kręcili głowami. Polakom nic nie wychodziło - Gruszka atakował w aut, Ruciak był blokowany, a zagrywka nie sprawiała rywalom najmniejszych problemów. Przewaga Bułgarów się powiększała (19:11) i dopiero w końcówce seta mistrzowie Europy zaczęli nieco odrabiać straty. Przegrali jednak zdecydowanie 18:25.
Koniec i dymisja
W trzecim secie Polacy równorzędną walkę nawiązali jedynie na początku. Doprowadzili jeszcze do remisu 6:6, ale później znowu uaktywnił się znowu duet Nikołow - Kazijski. Nie pomogły przebłyski dobrej gry Nowkowakskiego w środku, ani ataki Gruszki. Podopieczni Daniela Castellaniego przegrywali 10:16, 13:20 i w końcu 17:25.
Po meczu trener reprezentacji siatkarzy Daniel Castellani podał się do dymisji. Argentyńczyk poinformował, że w poniedziałek skieruje oficjalne pismo w tej sprawie do PZPS. Castellani podkreślił, że nadal chciałby pracować z reprezentacją, ale decyzja zależy od zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Argentyński szkoleniowiec objął kadrę w styczniu 2009 roku, a kilka miesięcy później doprowadził ją do pierwszego w historii mistrzostwa Europy.
Na mistrzostwach świata w sobotę Bułgarzy zagrają z Brazylią o pierwsze miejsce w grupie N. Polacy wracają do domu. W poprzednich mistrzostwach, przed czterema laty w Japonii, Polska zajęła drugie miejsce.
zew, PAP