- Wszystko to, co funkcjonuje w tych sklepach jako tzw. dopalacze (...) będące środkiem odurzającym, czy działające jako psychotropy, czy będące paranarkotykiem, niezależnie od tego, co właściciele, hurtownicy czy sprzedawcy nakleją na ten produkt - będziemy traktowali jako produkt zakazany, jeśli zagraża zdrowiu i życiu - podkreślił szef rządu na konferencji prasowej w Gdańsku.
- Nie może być tak, że ktoś sprzedaje truciznę zagrażającą życiu i zdrowiu ludzi, szczególnie dzieci i że państwo jest bezradne tylko dlatego, że on (właściciel sklepu z dopalaczami) naklei na produkcie informację, że to nie jest środek spożywczy - dodał.
Szef rządu przyznał, że przeciwnik w tej walce jest "bezwzględny, ale równocześnie wyrafinowany". - I używanie przez państwo polskie wszystkich dostępnych dotychczas metod, w tym niezwykle intensywnych, tak jak tylko prawo na to pozwalało, kontroli, zarówno finansowych, jak i sanitarno-epidemiologicznych i handlowych, skoordynowanych z działalnością policji, nie przyniosło pożądanych efektów - mówił premier.
Postanowiliśmy wykorzystać wszystkie możliwości prawne tak, aby przeciwnik, używam celowo tego sformułowania, nie mógł prawa wykorzystywać przeciwko zdrowiu i życiu ludzi - podkreślił Donald Tusk. - W związku z tym podjęliśmy akcję o wykorzystaniu przepisów, które umożliwiają natychmiastowe zamknięcie wszystkich punktów sprzedaży, miejsc produkcji i zatrzymaniu produktów, co do których istnieje domniemanie, że mogą zagrażać życiu i zdrowiu.
Poinformował, że Główny Inspektor Sanitarny (GIS) i minister zdrowia będą te produkty badali po to, aby stwierdzić, czy stanowią one zagrożenie dla zdrowia. - Tak długo, dopóki nie będziemy mieli pewności czy są bezpieczne, sklepy będą zamknięte, a produkty nie będą mogły być w obrocie - zaznaczył premier.
Szef rządu poinformował, że przygotowywane są nowe przepisy, które umożliwi bezwzględną i skuteczną walkę. - To nowe prawo mam nadzieję przeprowadzić wspólnie z marszałkami obu Izb i z prezydentem w ciągu najbliższych kilkunastu dni i to pozwoli na ciągłą i szybką walkę z tego typu produktami - powiedział Donald Tusk.
Dwudniowa akcja GIS i policji przeciwko dopalaczom prowadzona od soboty objęła ponad 1000 punktów sprzedaży. - Praktycznie wszystkie punkty zostały zamknięte - poinformował szef rządu. Wyraził nadzieję, że na początku tygodnia wszystkie będą zamknięte i zaplombowane do czasu zmiany decyzji.
- Chcemy zlikwidować możliwość łatwego i legalnego dostępu do tego typu specyfików i zarabiania dużych pieniędzy na handlu - podkreślił Tusk. Jak dodał, były nieliczne przypadki stawiania oporu, a w sześciu punktach sprzedaży dopalaczy znaleziono także twarde narkotyki. - Nie mamy wątpliwości, że te światy dopalaczy, narkotyków, hurtowni, sprzedaży przecinają się także z tym rynkiem i ze zorganizowaną przestępczością - mówił premier.
- Mam nadzieję, że te działania, a także wprowadzenie nowych przepisów pozwoli nam na trwałe wyeliminowanie tego zjawiska, chociaż wiemy, że ta walka będzie musiała trwać ciągłe, ponieważ ci, którzy to organizują mają zawsze szybkie i - w cudzysłowie - dobre pomysły na to jak oszukiwać, jak manewrować, jak wykorzystywać prawo przeciwko ludziom - mówił Tusk.
Poinformował, że intencją rządu jest nie tylko wyeliminowanie legalnej sprzedaży tych specyfików, ale też pociągnięcie do odpowiedzialności karnej jak największej grupy osób zaangażowanych w ten proceder. - Będziemy ścigać tych ludzi, ale będziemy też oczekiwali na solidarną pomoc obywateli, bo bez tego wsparcia tej wojny nie wygramy - podkreślił szef rządu.
- Są przepisy w polskim prawie, ale tutaj będzie potrzebna pomoc poszkodowanych i ich rodziców, które pozwalają na wsadzenie do więzienia kogoś, kto naraża życie i zdrowie obywatela sprzedając jakiś produkt - zaznaczył premier.
Poinformował, że "policja monitoruje już sprzedaż tych specyfików także przez internet". Będziemy szukali sposobu, żeby i tu ograniczyć handel - mówił premier. Przyznał, że sprzedaż internetowa jest trudniejsza do skontrolowania, bo "internetu nie zamkniemy i tutaj bez narastającej świadomości ludzi, tej wojny w 100 proc. nikt nigdy nie wygra".
Najbardziej zagrożone są województwa lubuskie i wielkopolskie, jeśli chodzi o liczbę punktów sprzedaży dopalaczy na jednego mieszkańca. Najmniej zagrożone pod tym względem - według szefa rządu - są województwa wschodnie.
W internecie wciąż sprzedają...
Tymczasem sklepy internetowe oferujące dopalacze nadal prowadzą swoją działalność. Niektóre z nich, w związku z prowadzoną kontrolą sanepidu i policji, organizują wyprzedaże specyfików.
- Wielka wyprzedaż likwidacyjna! Za taką cenę nikt wam nie sprzeda. 100 proc. legalne produkty pełnowartościowe! Nie zawierają substancji zakazanych!!! - w taki sposób jeden ze sklepów internetowych namawia do zakupu dopalaczy.
Podobnych stron działa obecnie co najmniej kilkanaście. Sprzedaż dopalaczy prowadzona jest także na internetowych aukcjach. Reporterowi PAP zaoferowano dostarczenie zestawu dopalaczy w ciągu jednej godziny.
- Zamknięcie sklepów nic nie da. Część towaru mam w domu i tak będę nim handlował - pisze na jednym z forów internetowych poświęconych dopalaczom właściciel zamkniętego w sobotę sklepu. Inni informują, że konsultują z prawnikami możliwość wystąpienia z pozwem zbiorowym przeciwko rządowi.
Internetowe sklepy też zostaną zamknięte
Rzecznik Komendanta Głównego Policji, Mariusz Sokołowski powiedział, że funkcjonariusze i inspektorzy sanitarni docierają do właścicieli stron internetowych oferujących dopalacze, by wręczać im nakaz zaprzestania handlu. - Akcja prowadzona jest przez cały czas. Część stron, które należały do zamkniętych sklepów z dopalaczami już nie funkcjonuje. Ustalamy adresy właścicieli tych, które nadal oferują dopalacze w internecie - podkreślił.
W wyniku trwającej od soboty akcji na terenie całego kraju skontrolowano ponad 1100 miejsc, w których sprzedawano lub produkowano dopalacze. Inspektorzy sanitarni w asyście policjantów zamknęli prawie 900 punktów sprzedających te specyfiki. W akcji uczestniczyło kilkuset inspektorów sanitarnych, wspieranych przez ok. 3 tys. policjantów. Kontrola była przeprowadzana na polecenie minister zdrowia Ewy Kopacz, w związku z licznymi przypadkami zatruć dopalaczami.
"Dopalacze" to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; można je legalnie kupować w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.em, pap