Według niego, zauroczenie partią Tuska mija. Teraz ludzie zaczynają pytać: co rząd zrobił przez ostatnie cztery lata? - Jeżeli premier zapowiedział przeprowadzkę do Sejmu i wielką ofensywę, to wygląda to na kolejny napompowany propagandowy balon, z którego powoli uchodzi powietrze. Rząd działa tak: skoro nie mamy co powiedzieć ani nie wprowadzamy żadnych zmian, to przynajmniej mieszajmy łyżką w kubku herbaty bez cukru. Bardziej słodko nie będzie, ale przynajmniej będzie wrażenie, że premier i rząd starają się - ocenia szef SD.
Zapytany, jak odebrał wywiad Andrzeja Halickiego dla "Polski", w którym mówił m.in. o lizusach otaczających premiera, Piskorski odpowiada: - Wywiad był charakterystyczny dla tej grupy polityków Platformy Obywatelskiej. Andrzej Halicki w momencie kiedy zebrał się na szczerość, powiedział tak naprawdę to, co wszyscy wiedzą: Donald Tusk bywa małostkowy i mściwy. Potrafi być bezwzględny i upokarzać swoich współpracowników i przyjaciół. To oczywiste, że nie jest człowiekiem wolnym od klakierów i podlizuchów różnej maści, którzy mu przyklasną, cokolwiek by tylko powiedział.
Zdaniem rozmówcy gazety, Halicki od momentu wejścia do PO był wykorzystywany przez Tuska do eliminowania ludzi, którzy partię zakładali. - To bardzo charakterystyczne dla tego grona ludzi - akcentuje Piskorski. Pytany, kto jest w grupie klakierów, odpowiada: - Oprócz Halickiego grupę stanowili Schetyna, Drzewiecki, Grupiński. To dwór, który otaczał lidera, pieścił go i przytulał, dzięki czemu uzyskiwał wpływ na jego decyzje.pap, ps, "Polska The Times"