Chwilę później Bratko wrócił do sklepu z pracownikami Głównego Inspektoratu Sanitarnego. Oprócz nich do lokalu weszli również dziennikarze i osoby, które chciały nabyć towar oferowany przez Bratkę. Kilku z nich dokonało zakupu. Po transakcji Bratko został przez policję wyprowadzony ze sklepu i radiowozem przewieziony na jeden z łódzkich komisariatów. Rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej policji w Łodzi Małgorzata Zielińska poinformowała, że Bratko będzie przesłuchany, a materiał z przesłuchań zostanie przekazany prokuraturze. Zielińska dodała, że gdy Bratko zerwał plomby i wszedł do sklepu popełnił jedynie wykroczenie, ale gdy rozpoczął sprzedaż - dopuścił się już przestępstwa zagrożonego karą do dwóch lat więzienia.
Bratko może usłyszeć zarzut z jednego z artykułów ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, który mówi, że "kto wbrew decyzji Państwowego Inspektora Sanitarnego produkuje, wprowadza do obrotu lub nie wycofa z rynku substancji, preparatu lub wyrobu podlega karze grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do dwóch lat".
Bratko utrzymuje, że jego straty z powodu zamknięcia sklepów wynoszą ok. 1 mln zł.pap, ps, arb