W ocenie Piskorskiego szef rządu podejmuje działania, które umożliwiają zamykanie ludzi do więzień i likwidowanie ich biznesu na podstawie bardzo ułomnych podstaw prawnych. Zdaniem Piskorskiego, jest także bardzo duża strefa, której propozycje premiera nie obejmują. Jak ocenił jest bardzo prawdopodobne, że te szkodliwe środki będą sprzedane bądź w innej formie bądź przez internet. Dodał, że reakcja rządu w sprawie dopalaczy jest spóźniona. Piskorski podkreślił, że SD opowiada się za depenalizacją posiadania niewielkiej ilości narkotyków miękkich. Stronnictwo opowiada się ponadto za debatą o tym, jaki powinien być dostęp do miękkich narkotyków w Polsce, które jego zdaniem, są znacznie mniej szkodliwe niż dopalacze.
Z kolei Marian Filar przekonywał, że problem dopalaczy wymaga szerszego spojrzenia, gdyż same uregulowania prawne dotyczące ich sprzedaży niewiele mogą zmienić. Jego zdaniem ważne jest, by znaleźć odpowiedź na pytanie co się dzieje, że szczególnie młodzi ludzie uciekają od realnego świata. Jak dodał, należy uregulować kwestie dotyczące dopalaczy, ale "dobrze i kompleksowo". - To jest próba takiej doraźnej legislacyjnej łataniny - ocenił działania rządu Filar.
Rządowy projekt ustawy ws. dopalaczy zakłada, że w przypadku uzasadnionego podejrzenia, że produkt stwarza zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, inspektor sanitarny będzie mógł wstrzymać jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu albo nakazać wycofanie z handlu na okres do 18 miesięcy. W tym czasie prowadzone będą badania dotyczące jego wpływu na zdrowie. Inspektor dodatkowo będzie mógł nakazać zaprzestanie prowadzenia działalności w obiektach służących wytwarzaniu lub wprowadzaniu podejrzanego produktu do obrotu - czyli np. zamknąć sklep lub hurtownię. Za złamanie zakazu produkcji i wprowadzania do obrotu produktów, które mogą być używane jak środki odurzające lub substancje psychotropowe, będzie nakładana kara w wysokości od 20 tys. zł do nawet 1 mln zł. Podstawę wymiaru kary stanowić będzie w szczególności ilość wytworzonego lub wprowadzonego do obrotu środka zastępczego. Projekt zakłada również, że inspekcja sanitarna będzie mogła nałożyć karę finansową już w momencie wejścia do sklepu, hurtowni lub zakładu produkcyjnego, jeśli będzie istniała przesłanka, że zajmują się one sprzedażą, dystrybucją lub produkcją środków zastępczych dla narkotyków czy psychotropów. Badania zostaną przeprowadzone na koszt właściciela, jeśli okaże się, że zarekwirowany towar nie zawiera zakazanych środków, kara zostanie zwrócona.
PAP, arb