Od soboty do jednostek policji na terenie kraju przewieziono 45 osób, które zerwały plomby ze sklepów z dopalaczami lub złamały zakaz handlu tymi substancjami. Niektórym z tych osób postawiono już zarzuty - poinformował rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski. Policja apeluje, by informować ją o wszelkich próbach sprzedaży dopalaczy. Za złamanie zakazu grozi kara do 2 lat więzienia.
- Sprawdzamy każdy sygnał o sklepach i innych punktach, gdzie dostępne są tego rodzaju substancje. Nie będzie przyzwolenia dla jawnego i rażącego łamania obowiązującego prawa. Apelujemy, by informować o wszelkich próbach sprzedaży dopalaczy. Dzięki takim informacjom wczoraj zamknięto siedem kolejnych punktów, w których handlowano dopalaczami - powiedział Sokołowski. Z najnowszych informacji KGP wynika, że od czwartku do wtorku policja odnotowała 38 przypadków zatruć dopalaczami.
Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków. Można je legalnie kupić w Polsce. Są sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie lub nawozy do roślin. Nie ma dokładnej statystki zatruć dopalaczami, w szpitalach kwalifikowane są one jako tzw. inne zatrucia.
Główny Inspektor Sanitarny zdecydował w sobotę o wycofaniu produktu o nazwie "Tajfun" i wszystkich podobnych do niego środków oraz o natychmiastowym zamknięciu wszystkich punktów, które je oferują. W akcję zaangażowano kilkuset inspektorów sanitarnych oraz blisko 3 tys. policjantów. Kontrolujący sklepy i hurtownie z dopalaczami zabezpieczyli specyfiki sprzedawane w tych punktach.
PAP, arb