Obecny na uroczystości mąż senator Fetlińskiej, Włodzimierz Feliński, powiedział, że jest bardzo wdzięczny inicjatorom odsłonięcia tablicy. Przyznał, że on sam nie pojechał na uroczystości do Smoleńska przede wszystkim ze względu na swój wiek, ale zaznaczył, że w uroczystościach bierze tam udział syn Bartosz. - Byłem dziś rano na cmentarzu w Ciechanowie, na grobie żony. Nie jest wykluczone, że kiedyś pojadę do Smoleńska. Jest to dla mnie naprawdę wielki ból i nie wiem, kiedy ta rana w moim sercu się zabliźni, czy w ogóle do końca życia doczekam tego - powiedział wzruszony Fetliński. Pytany o wspomnienia o żonie zaznaczył, że była ona "wyjątkową osobą, przede wszystkim patriotką, zaangażowaną bardzo w życie społeczne, która nigdy nie uważała siebie za polityka, a zawsze za społecznika".
Litosława Koper, szefowa płockiego biura poselskiego Jolanty Szymanek-Deresz, podkreśliła, że posłanka była w pracy zawodowej i w życiu prywatnym wzorem rzetelności, osobą chcąca pomagać ludziom. - Dla niej człowiek był najważniejszy. Chciałabym, żeby ludzie zapamiętali ją właśnie taką, bo służyła Polsce najlepiej, jak potrafiła - powiedziała Koper. Przyznała, że Szymanek-Deresz była jedną z najważniejszych osób, jakie w życiu poznała. - Przyjaźniłyśmy się. Była członkiem mojej rodziny - dodała.
Według wicepremiera Pawlaka, ważne jest by pamięć o ofiarach smoleńskiej katastrofy przetrwała nie tylko na tablicach, ale także w "działaniach ważnych dla ludzi", by ci, którzy zginęli w katastrofie, "byli dumni z tego, co robimy". Pawlak zaznaczył, że uroczystości upamiętniające ofiary katastrofy smoleńskiej są ważne także dlatego, że dla młodych ludzi są "latarnią patriotyzmu".
PAP, arb