Podczas uroczystości, która odbyła się w Pałacu Prezydenckim, Komorowski powiedział, że zespół jego doradców ma budować "ducha Kancelarii Prezydenta", kształtować sposób myślenia i działania. Prezydent podkreślił, że chciałby, aby zespół ten był w stanie zrealizować zapowiadane przed wyborami "dążenie do tego, by Kancelaria Prezydenta była miejscem debaty, krzyżowania się dróg różnych formacji politycznych, różnych sposobów myślenia i różnych pomysłów na Polskę". - Chciałbym ujawnić moje głębokie wzruszenie, że mogę wśród moich doradców witać Tadeusza Mazowieckiego wraz z jego gigantycznym doświadczeniem, wielką mądrością i wielkim formatem człowieka i polityka - podkreślił prezydent. Komorowski podziękował byłemu premierowi za przyjęcie propozycji współpracy. Przypomniał, że współpracę z Mazowieckim rozpoczął w czasach, gdy ten był pierwszym niekomunistycznym szefem polskiego rządu.
Zwracając się do pozostałych powołanych doradców: Lityńskiego, Osiatyńskiego, Kuźniara, Wujca i Pruskiego, prezydent powiedział, że z każdym z nich spotykał się "w ważnych dla siebie momentach i chwilach" i każdemu z nich coś zawdzięcza. Komorowski, jak dodał, chciał wyróżnić "wspomnieniem istotnym" Jana Lityńskiego, którego zna najdłużej i chyba w sposób najbardziej nietypowy go poznał, bo w celi w Pałacu Mostowskich, na tak zwanym "dołku". - Wprowadzono kolegę, który działał też w opozycji, ale się jeszcze nie znaliśmy, w ten sposób poznałem Jana Lityńskiego - wspominał.
Prezydent zaznaczył, że chciałby wymienić jeszcze jednego doradcę, który nie otrzymał wprawdzie nominacji, a jest niesłychanie dla niego ważny. Dodał, że chodzi o żonę Henryka Wujca - Ludwikę, z którą - jak mówił - współpracował w różnych, "niesłychanie ciekawych momentach". - Dzisiaj, Heniu, wręczając tobie nominację na doradcę prezydenta RP, taką miałem myśl, że wręczam wam dwojgu - mówił Komorowski.
Mazowiecki zadeklarował, że chce, by Pałac Prezydencki "godził, a nie konfliktował". Jak zapowiedział, będzie zajmował się zarówno sprawami wewnętrznymi, jak i zagranicznymi. Mazowiecki wyjaśnił, że przyjął propozycję prezydenta, ponieważ bardzo mu zależy na tym, aby prezydentura Bronisława Komorowskiego "była dobra, spełniała wszystkie zapowiedzi z orędzia". Były premier powiedział też, że ma być strategicznym doradcą prezydenta. - Nie widzę jakiejś szczególnej dziedziny dla siebie, będą to zarówno problemy wewnętrzne, jak i zagraniczne - tłumaczył.
Pytany o swe plany, Mazowiecki powiedział, że chce doprowadzić "do dużego spotkania dotyczącego rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce". Nie wykluczył, że z jego działalności będą wynikały inicjatywy legislacyjne prezydenta. - Mogą wynikać, ale to nie znaczy, że zawsze będą wynikały, bo przecież prezydent tylko wyjątkowo będzie inicjował ustawy - powiedział.
PAP, arb