Polska-Ekwador 2:2. Znów nie udało się wygrać

Polska-Ekwador 2:2. Znów nie udało się wygrać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po bardzo słabym meczu reprezentacja Polski zremisowała z Ekwadorem 2:2. Tym razem, w odróżnieniu od rozegranego trzy dni wcześniej meczu z USA, w gre Polaków nie mogło się podobać prawie nic. Katastrofalne błędy w obronie, wolne tempo, schematyczna gra - to wszystko sprawiło, że Polakom nie udało się wygrać ósmego z kolei spotkania.
Polska w rankingu FIFA zajmuje 66 miejsce, Ekwador plasuje się pięć pozycji niżej - i na boisku w Montrealu (mecz był rozgrywany w Kanadzie) obie drużyny udowodniły, że zasługują na tak niskie pozycje. Ekwadorczycy łatwo tracili piłkę, niektórzy piłkarze reprezentacji z Ameryki Południowej mieli wręcz problemy z utrzymaniem jej przy nodze, ale Polacy grali jeszcze słabiej, a przede wszystkim - w bardzo sennym tempie. W rezultacie przez pierwsze kilkanaście minut mecz przypominał spotkanie dwóch zespołów A-klasy, a nie reprezentacji, które jeszcze cztery lata temu występowały na Mistrzostwach Świata.

Pierwsi groźnie zaatakowali Polacy - w 16 minucie debiutujący w reprezentacji Hubert Wołąkiewicz huknął zza pola karnego - ale piłka po odbiciu się od poprzeczki wyszła w pole. Z przewrotki próbował dobijać Robert Lewandowski, ale piłka po odbiciu się od ekwadorskiego obrońcy opuściła boisko.

Potem grali już tylko Ekwadorczycy - a polscy piłkarze bezradnie się temu przyglądali. Jeszcze ok. 20 minuty przed utratą bramki uratował nas sędzia, który odgwizdał spalonego gdy piłka trafiła do bramki bronionej przez Przemysława Tytonia. Ale w 33 minucie, gdy polscy obrońcy tylko przyglądali się jak Benitez dobija strzał Noboya nawet sędzia nam nie pomógł. Do przerwy Polska przegrywała z Ekwadorem 0:1.

II połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Wydawało się, że Polacy nie znajdą sposobu na spokojnie grających w obronie Ekwadorczyków. Jednak w 61 minucie dopisało nam szczęście. Po dośrodkowaniu Ludovica Obraniaka z rzutu wolnego zakotłowało się pod bramką Ekwadoru, a w zamieszaniu najlepiej odnalazł się Ebi Smolarek, który z najbliższej odległości umieścił piłkę w bramce.

Po zdobyciu gola Polacy uwierzyli, że mogą to spotkanie wygrać. Zaczęli atakować z większym animuszem i na efekty nie trzeba było długo czekać. Po pięknej akcji Kamila Grosickiego do odbitej przez obrońców piłki dopadł Obraniak i ładnym strzałem z 20 metrów pokonał bramkarza Ekwadoru. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.

Wtedy jednak znów dała znać o sobie fatalnie dysponowana polska obrona. Znów nikt nie pilnował Beniteza - a ten nie zmarnował okazji. Chwilę później Benitez mógł pokonać Tytonia po raz trzeci, ale tym razem minimalnie się pomylił.

arb