Mimo brawurowej akcji sanepidu, może się okazać, że dopalacze nadal będą legalnie sprzedawane w Polsce. Decyzja Głównego Inspektora Sanitarnego zawiera błędy formalne sprawiające, że w sensie prawnym w ogóle nie zaistniała.
Po analizie treści decyzji z 2 października 2010 r. głównego inspektora sanitarnego, dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej" doszli do wniosku, że decyzja ta w sensie prawnym nie istnieje. W świetle tych ustaleń nie może być mowy o popełnieniu przestępstwa z art. 37b ustawy z 14 marca 1985 r. o Państwowej Inspekcji Sanitarnej (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 122, poz. 851 ze zm.), polegającego na produkowaniu, wprowadzaniu do obrotu lub niewycofywaniu z rynku substancji, preparatu lub wyrobu – wbrew decyzji właściwego państwowego inspektora sanitarnego.
Decyzja ta miała wycofać z obrotu krajowego słynny dopalacz „Tajfun" oraz wszystkie inne mogące mieć wpływ na bezpośrednie zagrożenia życia lub zdrowia ludzi. W treści GIS nakazał zaprzestania działalności obiektów służących produkcji, obrotowi hurtowemu lub detalicznemu tymi wyrobami. Pismo ma jednak wadę. Pozbawiono go jednego z koniecznych elementów, niezbędnych do uznania, że dane pismo jest decyzją. Nie oznaczono strony decyzji. Ten błąd spowoduje, że pismo nie wchodzi do obrotu prawnego i nie wywołuje skutków prawnych.
Niestosowanie się do decyzji nieistniejącej (jaką jest według dziennikarzy „DGP" decyzja GISu z 2 października 2010r.), nie może skutkować odpowiedzialnością karną. Co to oznacza dla „Króla dopalaczy” i jemu podobnych? Mogą nadal bezkarnie prowadzić swoje sklepy, tylko przez niedopatrzenie ze strony urzędu.
ja, „Dziennik Gazeta Prawna"
Decyzja ta miała wycofać z obrotu krajowego słynny dopalacz „Tajfun" oraz wszystkie inne mogące mieć wpływ na bezpośrednie zagrożenia życia lub zdrowia ludzi. W treści GIS nakazał zaprzestania działalności obiektów służących produkcji, obrotowi hurtowemu lub detalicznemu tymi wyrobami. Pismo ma jednak wadę. Pozbawiono go jednego z koniecznych elementów, niezbędnych do uznania, że dane pismo jest decyzją. Nie oznaczono strony decyzji. Ten błąd spowoduje, że pismo nie wchodzi do obrotu prawnego i nie wywołuje skutków prawnych.
Niestosowanie się do decyzji nieistniejącej (jaką jest według dziennikarzy „DGP" decyzja GISu z 2 października 2010r.), nie może skutkować odpowiedzialnością karną. Co to oznacza dla „Króla dopalaczy” i jemu podobnych? Mogą nadal bezkarnie prowadzić swoje sklepy, tylko przez niedopatrzenie ze strony urzędu.
ja, „Dziennik Gazeta Prawna"