Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć 18 osób na drodze pod Nowym Miastem? Kierowca busa, który nie powinien był zabierać do pojazdu tak wielu pasażerów? A może współodpowiedzialni są pasażerowie, którzy nie powinni wsiadać do busa wiedząc, że nie jest przystosowany do przewożenia tak wielu osób? I nie zmienia niczego fakt, że wszystkie wymienione osoby były jednocześnie śmiertelnymi ofiarami wypadku.
Do wypadku doszło tym razem nie z powodu kiepskiego stanu polskich dróg – bo droga na której bus zderzył się z samochodem ciężarowym była w dobrym stanie. Powodem tragedii było naruszenie norm prawa drogowego, a także zdrowego rozsądku. W busie przeznaczonym do przewożenia 6 osób pasażerów było trzy razy więcej. W odróżnieniu od tragicznej katastrofy autokaru pod Grenoble w roku 2008 nie można winić więc tylko kierowcy. Pielgrzymi jadący do Grenoble nie byli świadomi niebezpieczeństwa – mieli prawo zakładać, że autobus którym jadą jest sprawny, a kierowca jest profesjonalistą, który nie podejmie nadmiernego ryzyka. Tymczasem w przypadku katastrofy pod Nowym Miastem ludzie, którzy zdecydowali się na podróż w pojeździe, w którym nie było dla nich miejsca – nie mogli nie zdawać sobie sprawy, że jest to bardzo niebezpieczne.
Tragizm sytuacji, w jakiej się znaleźli bliscy tragicznie zmarłych nie powinien przesłaniać tego, że ofiary wypadku świadomie zgodziły się na złamanie przepisów. A tego nie tłumaczy nawet trudna sytuacja ekonomiczna, która zmusiła ich do podróżowania w taki sposób – bo ryzyko jakie podjęli było po prostu nieadekwatne do osiągniętej korzyści. Zatriumfowało polskie „jakoś to będzie" – brak kultury prawnej, która powstrzymałaby pasażerów busa przed złamaniem przepisów. I brak świadomości, że przepisy ruchu drogowego są po to, aby chronić ludzi – a nie utrudniać im życie. W Europie Zachodniej któryś z pasażerów na pewno sprzeciwiłby się takiemu brakowi rozsądku. Być może zadzwoniłby nawet na policję, by powstrzymać innych przed popełnieniem śmiertelnego błędu. Niestety żaden z pasażerów busa nie zachował się w ten sposób.
Sytuacji nie poprawią więc organizowane błyskawicznie kontrole zorganizowanego ruchu przewozów osobowych – ze szczególnym naciskiem na busy i mikrobusy, zwłaszcza, że samochód, który zderzył się z ciężarówką nie był rejsowym busem, a jego kierowca nie miał pozwolenia na przewozy ludzi. Więc nawet gdyby takie szeroko zakrojone kontrole zorganizowano wcześniej – prawdopodobnie i tak nie udałoby się uniknąć tragedii. Nie pomógłby także przegląd stanu polskich dróg. Wypadek pod Nowym Miastem unaocznił nam wszystkim, że oprócz tworzenia prawa (w tym wypadku drogowego) konieczne jest również wykształcenie u mieszkańców naszego kraju kultury prawnej. Bo bez tego żadne przepisy nie będą chronić ludzi przed podejmowaniem szalonego ryzyka. I nie będziemy mogli uniknąć kolejnych niepotrzebnych śmierci.
Tragizm sytuacji, w jakiej się znaleźli bliscy tragicznie zmarłych nie powinien przesłaniać tego, że ofiary wypadku świadomie zgodziły się na złamanie przepisów. A tego nie tłumaczy nawet trudna sytuacja ekonomiczna, która zmusiła ich do podróżowania w taki sposób – bo ryzyko jakie podjęli było po prostu nieadekwatne do osiągniętej korzyści. Zatriumfowało polskie „jakoś to będzie" – brak kultury prawnej, która powstrzymałaby pasażerów busa przed złamaniem przepisów. I brak świadomości, że przepisy ruchu drogowego są po to, aby chronić ludzi – a nie utrudniać im życie. W Europie Zachodniej któryś z pasażerów na pewno sprzeciwiłby się takiemu brakowi rozsądku. Być może zadzwoniłby nawet na policję, by powstrzymać innych przed popełnieniem śmiertelnego błędu. Niestety żaden z pasażerów busa nie zachował się w ten sposób.
Sytuacji nie poprawią więc organizowane błyskawicznie kontrole zorganizowanego ruchu przewozów osobowych – ze szczególnym naciskiem na busy i mikrobusy, zwłaszcza, że samochód, który zderzył się z ciężarówką nie był rejsowym busem, a jego kierowca nie miał pozwolenia na przewozy ludzi. Więc nawet gdyby takie szeroko zakrojone kontrole zorganizowano wcześniej – prawdopodobnie i tak nie udałoby się uniknąć tragedii. Nie pomógłby także przegląd stanu polskich dróg. Wypadek pod Nowym Miastem unaocznił nam wszystkim, że oprócz tworzenia prawa (w tym wypadku drogowego) konieczne jest również wykształcenie u mieszkańców naszego kraju kultury prawnej. Bo bez tego żadne przepisy nie będą chronić ludzi przed podejmowaniem szalonego ryzyka. I nie będziemy mogli uniknąć kolejnych niepotrzebnych śmierci.