Gdy w czerwcu Sąd Apelacyjny w Warszawie przedłużał areszt wobec J., rzeczniczka SA sędzia Barbara Trębska mówiła, że przemawiały za tym: duże prawdopodobieństwo popełnienia czynu i jego znaczna społeczna szkodliwość, wysoka grożąca kara, szczególna zawiłość sprawy, możliwość utrudniania postępowania w przypadku zwolnienia oraz fakt, że choć J. deklarował współpracę z organami ścigania, to jednak w "stopniu ograniczonym". Na wokandzie wywieszonej w SA widniało wtedy pełne, polsko brzmiące, nazwisko J.
W styczniu "Dziennik Gazeta Prawna" ujawnił fakt zatrzymania rosyjskiego szpiega - co utrzymywano w tajemnicy. Według "DGP" mieszkał on od dłuższego czasu w Polsce i prowadził niewielką firmę. Znaleziono u niego sprzęt do tajnej łączności. "DGP" twierdził, że strata agenta odbiła się "potężnym echem" w Moskwie i "mogła stać się jedną z przesłanek do zdymisjonowania w kwietniu 2009 r. przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa szefa GRU gen. Walentina Korabielnikowa".
Raport ABW za 2009 r. potwierdził, że w lutym 2009 r. Agencja zatrzymała "obywatela Federacji Rosyjskiej podejrzanego o działalność na rzecz rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU". Napisano też, że mężczyzna mieszkał w Polsce od kilkunastu lat i "działał na szkodę RP", a prezydent Lech Kaczyński wręczył za sprawę odznaczenia pięciu funkcjonariuszom kontrwywiadu. Polska jest "stałym obiektem intensywnego zainteresowania operacyjnego większości liczących się na świecie służb wywiadowczych" - stwierdzono w raporcie.
zew, PAP