Raz prezydent - zawsze prezydent?

Raz prezydent - zawsze prezydent?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Urzędujący prezydenci miast mają bardzo dużą szansę na reelekcję, m.in. dlatego, że naturalne jest, iż partie polityczne nie zrezygnują z popierania osób dobrze ocenianych przez mieszkańców - uważają socjolodzy UW i UJ: prof. Ireneusz Krzemiński oraz dr Jarosław Flis.

W największych miastach w Polsce o reelekcję w tegorocznych wyborach samorządowych ubiegać się będą niemal wszyscy urzędujący prezydenci. Taka sytuacja będzie miała miejsce m.in. w: Warszawie, Toruniu, Bydgoszczy, Gdańsku, Białymstoku, Krakowie, Wrocławiu, Katowicach, Kielcach, Poznaniu oraz Rzeszowie. W ocenie Krzemińskiego, duże szanse prezydentów i burmistrzów miast na ponowny wybór wynikają głównie z faktu, że ich działalność w społeczeństwie lokalnym jest oceniania pozytywnie, co przekonuje partie polityczne do udzielenia im po raz kolejny poparcia. - Jeżeli dotychczasowy lider pełniący funkcję prezydenta lub burmistrza sprawdził się, to nie ma żadnego powodu, aby wybierać kogoś innego. Konkurencja może pojawić się w przypadku, kiedy w partii pojawi się konflikt wewnętrzny - ocenia Krzemiński.

Krzemiński zaznaczył, że dla partii politycznych zwycięstwo w wyborach samorządowych ma przede wszystkim znaczenie symboliczne, gdyż wygrana na poziomie lokalnym może bezpośrednio przełożyć się na przyszłoroczne wybory parlamentarne. - Wybory samorządowe poprzedzają przyszłoroczne wybory parlamentarne, które będą miały duże znaczenia dla przyszłości Polski. Dla partii politycznych jest to próba generalna przed decydującym starciem, w którym zdecyduje się, kto będzie rządził państwem przez kolejne cztery lata - podkreślił socjolog. Dodał, że wybory samorządowe cechuje niska frekwencja, która obrazuje dużą niechęć obywateli do pełnienia funkcji społecznych. - Bardzo rzadko pojawiają się ludzie z motywacją do władzy i osiągania stanowisk. Na poziomie lokalnym nie ma zbyt wielu kandydatów, którzy mogliby zagrozić obecnym włodarzom miast - ocenił Krzemiński.

Z kolei zdaniem Flisa, naturalną decyzją partii politycznych jest popieranie kandydata, który przed czterema laty wygrał wybory, a jego działalność jest oceniana pozytywnie przez dużą część lokalnego społeczeństwa. - Bardzo rzadkie są przypadki, kiedy partie rezygnują z popierania kandydata, który odniósł sukces. Nie było żadnego przypadku przed czterema laty, kiedy urzędujący prezydent został pokonany przez kandydata partii, która udzieliła mu wcześniej poparcia, a teraz z tego poparcia zrezygnowała - powiedział Flis. W jego ocenie, urzędujący prezydenci miast, decydując się na udział w wyborach, na samym starcie kampanii mają przewagę ok. 20 proc. nad innymi kandydatami. - Wynika to głównie z tego, że społeczeństwo dobrze ocenia władze samorządowe i daje całkiem spory kredyt zaufanie urzędującym prezydentom. Generalnie społeczeństwo dużo lepiej ocenia władze lokalne niż centralne i aktywniej uczestniczy w akcie wyborczym - podkreślił Flis.

PAP, arb