W tym kontekście HFPC zaniepokoiły słowa premiera Tuska o dotychczasowych działaniach podejmowanych przez państwo ws. handlu dopalaczami "zgodnie z prawniczą rutyną", które okazały się nieskuteczne i że istnieje konieczność podejmowania działań "niestandardowych" oraz - jak ujął to premier 4 października - "musieliśmy uświadomić urzędnikom, że w tej kwestii nie można się troszczyć o bezwzględne przestrzeganie prawa, a trzeba zrobić wszystko, żeby wyeliminować to zagrożenie, działając czasami na granicy prawa".
"Tego typu wypowiedzi padające z ust zwierzchnika administracji publicznej tworzą klimat nadzwyczajnego zagrożenia i mogą być odczytywane jako zachęta do podejmowania działań w istocie sprzecznych z prawem" - obawia się fundacja. "Rolą przedstawicieli władzy wykonawczej jest podejmowanie inicjatyw zmierzających do zmiany przepisów, a nie nawoływanie do naruszania tych obowiązujących" - napisano w oświadczeniu. Podkreślono też, że jedynie po wprowadzeniu stanu wyjątkowego można stosować wyjątkowe środki ingerujące w prawa i wolności obywatelskie.
Fundacja zauważa, że problem tzw. dopalaczy jest znany od około dwóch lat i była w tym czasie możliwość przeprowadzenia debaty oraz uchwalenia przepisów regulujących tę kwestię - co robi się obecnie, w pośpiechu. W ocenie fundacji, ten pośpiech może negatywnie wpłynąć na jakość uchwalanych przepisów.
Zarazem HFPC krytycznie ocenia formalną stronę decyzji administracyjnej Głównego Inspektora Sanitarnego z 2 października, na mocy której dokonano zamknięcia prawie tysiąca sklepów z dopalaczami. Ich zdaniem GIS "nie wykazał staranności w przygotowaniu tej decyzji, której braki formalne (np. brak wskazania adresata) mogą wiązać się w przyszłości z odpowiedzialnością Skarbu Państwa wobec osób, których sklepy na podstawie tej decyzji, zostały zamknięte".
Fundacja zauważa jednocześnie, że intensywne kontrole GIS-u w tych sklepach były częścią strategii mającej na celu zamknięcie wszystkich sklepów z dopalaczami, a nawet aresztowania wszystkich ich właścicieli - jeśli odważyliby się zerwać plomby i wejść do sklepów. W tym kontekście przytoczona jest wypowiedź premiera Tuska z 6 października, gdy po zatrzymaniu Dawida B., zwanego "królem dopalaczy" premier mówił: "będzie siedział, będzie penalizacja z tego tytułu, na sto procent". "Powstaje pytanie, czy wystarczające uzasadnienie znajduje zastawianie swoistego rodzaju pułapek na obywatel tylko i wyłącznie w celu zrealizowania zaplanowanego celu politycznego" - napisano w oświadczeniu fundacji.
Zastrzeżenia autorów dokumentu wywołały też słowa ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, według którego właściciele sklepów z dopalaczami nie mogą domagać się odszkodowań, bo "odpowiedzialność Skarbu Państwa wchodziłaby w grę wyłącznie, gdyby decyzja Sanepidu o zamknięciu sklepu była niezgodna z prawem tymczasem przedstawiciele inspekcji sanitarnej bardzo wyraźnie mówią, w oparciu o jakie przepisy podejmowali swoje działania".
"Minister Sprawiedliwości, nawet działając w poczuciu zaufania do legalności działań innych instytucji państwowych (w tym przypadku GIS), powinien być szczególnie ostrożny w formułowaniu sądów w sprawach, które niewątpliwie należeć będą do oceny niezależnych sądów i niezawisłych sędziów" - napisała fundacja.pap, ps