Jagiełło powiedział, że prokuratura wydała mu klucze od budynku i pomieszczeń, bo śledczy zakończyli już zabezpieczanie śladów. - Możemy zacząć pracę, przede wszystkim przygotować listy wyborcze. Jest wiele do zrobienia, ale pomagają nam w tym młodzi ludzie - mówił. Jagiełło opowiadał o swoim asystencie, którego odwiedził w szpitalu. W czasie tej wizyty poseł pytał a ranny odpowiadał pisząc na kartce. - Martwił się o Halinę (żona zabitego), bo był świadomy, że Marek nie żyje. Widać było, że chce dużo mówić, ale nie może - powiedział Jagiełło.
Dodał, że Pawła Kowalskiego zna jeszcze ze szkolnej ławy. Razem kończyli to samo liceum, później studiowali historię. Pytany, czy w biurze dochodziło wcześniej do jakichś incydentów, Jagiełło przyznał, że słyszał od swoich kolegów o tym, jak kilka miesięcy temu do pomieszczeń wszedł jakiś człowiek ze strzykawką w ręku i groził obecnym, że zarazi ich wirusem HIV. Poseł nie pamięta, jak ten incydent się zakończył.
pap, ps