Motywem przynależność partyjna ofiar
Prokuratura przedstawiła we wtorek 62-letniemu Ryszardowi C. zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Według śledczych, w obu przypadkach motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. W prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanych mu czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. W środę prokuratorzy przesłuchali kilku kolejnych świadków, którzy byli w budynku w momencie zdarzenia, przeprowadzona została także sądowo-lekarska sekcja zwłok ofiary. W środę podejrzany nie był przesłuchiwany, bowiem wcześniej odmówił już składania wyjaśnień.
Będą badania psychiatryczne
Według prokuratury - podobnie jak w innych przypadkach podejrzanych o zabójstwo - konieczne będzie przeprowadzenie badań psychiatrycznych Ryszarda C. - Z pewnością wskazują na konieczność przeprowadzenia takich badań zarówno okoliczności popełnienia zarzucanych przestępstw, jak i ich ciężar gatunkowy - powiedział Kopania. Przypomniał, że mężczyzna po zatrzymaniu został przebadany przez lekarzy: internistę i psychiatrów, którzy nie znaleźli podstaw, by podejrzany został osadzony w szpitalu psychiatrycznym.
Pistoletem, nożem, paralizatorem
Do tragedii doszło we wtorek przed południem w łódzkiej siedzibie PiS. Napastnik wszedł na pierwsze piętro kamienicy, gdzie mieszczą się biura europosła Janusza Wojciechowskiego i posła Jarosława Jagiełły; zaatakował znajdujące się tam osoby. Świadkowie tragedii twierdzą, iż krzyczał, że chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców". Zastrzelił Marka Rosiaka, asystenta europosła Wojciechowskiego. Rosiak został trafiony trzema kulami. Później sprawca - jak ustalili śledczy - strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ciężko ranił nożem. Ranny asystent trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. Jego stan określany jest obecnie jako stabilny. Zdaniem prokuratury, jego przesłuchanie będzie możliwe w ciągu kilku najbliższych dni.
Śledczy dokonali oględzin miejsca zdarzenia, zabezpieczyli ślady i przesłuchali już kilkunastu świadków, w tym osoby, które były w biurze w momencie zdarzenia. Zabezpieczono narzędzia zbrodni - pistolet i nóż, a także paralizator, którego użył sprawca. Zdaniem śledczych, fakt, że mężczyzna był uzbrojony, może świadczyć o tym, że przyszedł do siedziby PiS z zamiarem zabójstwa. Przeszukano także hotelowy pokój, w którym przez kilka dni Ryszard C. mieszkał w Łodzi, oraz samochód, który wynajął; znaleziono w nim m.in. laptop.
Sprawca chciał rozmawiać z mediami
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy, Ryszard C. podczas rozmowy z policjantami mówił, że nienawidzi PiS i rządów tej partii przed kilkoma laty oraz że ma nowotwór i zostało mu kilka miesięcy życia, i w ten sposób chciał wyrazić swoje poglądy polityczne. Po zatrzymaniu w rozmowie z policjantami - jak się nieoficjalnie dowiedziała PAP - domagał się nawet kontaktu z dziennikarzami, by mógł wyrazić swoje poglądy. Na razie wciąż nie wiadomo, dlaczego mężczyzna wybrał do ataku właśnie łódzkie biuro PiS.
Broń - jak twierdzi - kupił jeszcze w czasach PRL. Po badaniu balistycznym okazało się, że była to broń ostra - pistolet Walter niemieckiej produkcji z okresu "nazistowskiego"; mężczyzna nie miał pozwolenia na broń. - Brak jest informacji, żeby broń ta była wcześniej używana w celach przestępczych i by była to broń figurująca jako utracona i poszukiwana - powiedział Kopania.
Taksówkarz z kanadyjskim obywatelstwem
Ryszard C. to były taksówkarz, mieszkaniec Częstochowy, wcześniej nie był notowany. W lipcu wymeldował się z częstochowskiego mieszkania. Ma podwójne obywatelstwo: polskie i kanadyjskie, bowiem przez lata pracował w Kanadzie. Z informacji policji wynika, że cieszył się pozytywną opinią w miejscu zamieszkania; był typem samotnika i nie powodował konfliktów.
Według nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do sprawy wynika, że przyjechał do Łodzi 13 października - mieszkał w dwóch łódzkich hotelach. W czasie ataku był trzeźwy. Policja zabezpieczyła monitoring z okolic biura PiS. - Być może dzięki nagraniom będzie można ustalić, czy mężczyzna pojawiał się wcześniej w okolicach biura i czy je wcześniej obserwował - powiedziała podinspektor Joanna Kącka z łódzkiej policji.
zew, PAP