Macierewicz podkreślał podczas środowej konferencji prasowej w Sejmie, że strona polska nie otrzymała jeszcze od Rosjan wszystkich dokumentów, o które wystąpiła. - Przedstawiciel tzw. Międzynarodowego Komitetu Lotniczego stwierdził potwierdził nasze obawy, iż strona polska nie otrzymała wszystkich dokumentów, o które wystąpiła. Otrzymała ich większość, ale nie wszystkie - zaznaczył.
Dlaczego podpisał?
Jak podkreślił, mimo to akredytowany przy Komitecie polskim przedstawiciel płk Edmund Klich podpisał raport. - Trzeba spytać, czy podpisał za zgodą pana premiera, którego reprezentuje, czy też podpisał na własną rękę; a także, czy podpisanie tego dokumentu mimo nieotrzymania wszystkich dokumentów, o które występował, oznacza, że uważa je za drugorzędne dla sformułowania swojego stanowiska, w istocie niepotrzebne i w związku z tym aprobuje stanowisko strony rosyjskiej, która tych dokumentów mu nie przekazała - mówił. Macierewicz dodał, jest to pytanie i on sam nie ma zamiaru tego przesądzać. - Może jakieś szczegóły mi nieznane inaczej każą interpretować to działanie - stwierdził.
- Poinformowano nas, że Polska nie otrzyma w najbliższym czasie jednego z najważniejszych materiałów dowodowych, jakim jest wrak samolotu - zwrócił uwagę poseł PiS. Jak dodał, nie wiadomo także, w jakich okolicznościach ani na jakich warunkach wrak - będący własnością Polski - mógłby zostać nam przekazany.
Taki raport, jaka rekonstrukcja
Według Macierewicza, uzasadnienie decyzji o nieprzekazaniu Polsce wraku jest "dosyć kuriozalne". - Jak traktować wyjaśnienia ze strony przedstawiciela MAK, że to właśnie dlatego ten wrak, ten samolot, te resztki zostały zniszczone, pocięte, przeniesione, żeby zrekonstruować samolot? - pytał. Jak mówił, celem rekonstrukcji jest możliwość dokonania analizy "wszystkich szczątków, każdej pozostałości tak, by móc ocenić, co się naprawdę zdarzyło". - Jak się ma do tego rekonstrukcja, której dokonał tzw. Międzynarodowy Komitet Lotniczy na płycie lotniska, państwo widzieli - dodał. - Jeżeli to, co zrobiono na płycie lotniska jest rekonstrukcją, to dokument, który nam tu przekazano, jest raportem. Taki raport, jaka rekonstrukcja - ironizował Macierewicz.
60 dni to za mało
Poseł dodał, że nadal nie wiadomo, kiedy do Polski trafią tzw. czarne skrzynki tupolewa ani czy polscy specjaliści przygotowujący stanowisko wobec projektu raportu będą dysponowali oryginałami. - Raczej należy w to wątpić - stwierdził. Według Macierewicza ze stanowisko MAK wynika także, że prawdopodobnie nie zostanie przedłużony okres 60 dni na ustosunkowanie się strony polskiej do projektu raportu. W jego ocenie oznacza to, że nie będzie możliwe przedstawienie "obiektywnego i wyczerpującego" polskiego stanowiska, "zważywszy ogrom materiału, zważywszy konieczność tłumaczenia, zważywszy na to, że polscy specjaliści nie mieli dostępu ani do oryginałów czarnych skrzynek ani możliwości zbadania wraku".
zew, PAP