Kaczyński zaznaczył, że Kowalski jest w dobrym stanie psychicznym i mimo uszkodzenia krtani, mówi. Opowiadał - według Kaczyńskiego - jak wyglądała ta walka. - Mówił, że gdyby ten napastnik był silniejszy fizycznie, to nie przeżyłby tego. Był też wdzięczny strażnikom miejskim, którzy obezwładnili tego napastnika - relacjonował szef PiS.
Niech się zastanowią
Pytany, czy nie bał się przyjechać do Łodzi odparł: "nigdy mi to do głowy nie przychodziło, żebym miał się bać". Zdaniem prezesa PiS rządzący oraz "ci, którzy od kilku lat regularnie stosują socjotechnikę nieustannego obrażania, odmawiania przeciwnikom godności politycznej" powinni przemyśleć "to, co się stało". Kaczyński powtórzył, że "sianie nienawiści się tak kończy, odmawianie komuś godności, tak się kończy". - Ktoś może powiedzieć, że między hasłem "zabierz babci dowód", a tym co się wydarzyło, nie ma żadnego związku. Jest związek. Wszyscy w Polsce jesteśmy równi i nie wolno nikomu odmawiać prawa do godności, praw politycznych, prawa do współdecydowania o losach kraju. Kto to robi, ten naprawdę sieje wiatr - mówił szef PiS.
Potrzeba otrzeźwienia
Po odwiedzeniu Pawła Kowalskiego, Kaczyński udał się do łódzkiego biura PiS, gdzie powitały go brawa. Szef PiS spotkał się z działaczami swej partii, m.in. z europosłem Januszem Wojciechowskim. Na spotkanie przyszła również Halina Rosiak z synem - wdowa po zastrzelonym we wtorek w biurze PiS Marku Rosiaku, który był asystentem europosła Wojciechowskiego.
Po spotkaniu Kaczyński mówił, że pani Rosiak znalazła się w sytuacji tragicznej. Dodał, że szczególnie ją rozumie, bo ponad pół roku temu znalazł się w podobnej sytuacji, gdy zginął najbliższy mu człowiek. - Chcielibyśmy, żeby pożegnanie pana Marka Rosiaka było czymś, co Polska zauważy, bo to jest dzisiaj Polsce potrzebne po to, żeby niektórzy otrzeźwieli - powiedział Kaczyński. Przed odjazdem oddał hołd zamordowanemu i uklęknął przed zapalonymi zniczami ułożonymi w kształcie krzyża przed siedzibą PiS.
Wojciechowski: zróbcie rachunek sumienia
Eurodeputowany Janusz Wojciechowski podkreślił, że był w swoim biurze pierwszy raz po tragedii, widział ślady krwi i było to wstrząsające wrażenie.
- Zginął człowiek, który był uosobieniem ciepła, człowiek wielkiego serca, dobroci, miłości do ludzi, a zginął w jakimś oszalałym akcie nienawiści, niepojętej nienawiści motywowanej politycznie - powiedział Wojciechowski. Dodał, że powinni zrobić rachunek sumienia "ci, którzy tę nienawiść do PiS sączyli, bo to ten szyld nad wejściem do biura >Prawo i Sprawiedliwość< zwabił tego zabójcę". Eurodeputowany zaznaczył, że wdowa po Marku Rosiaku może liczyć na odszkodowanie i pomoc ze strony także Parlamentu Europejskiego. Nie wiadomo, kiedy i gdzie odbędzie się pogrzeb Marka Rosiaka.
We wtorek przed południem do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C., który zaatakował znajdujące się tam osoby: zastrzelił Marka Rosiaka i ciężko ranił nożem 39-letniego Pawła Kowalskiego - asystenta Jagiełły. Sprawca usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa, został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu dożywocie.
zew, PAP