Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zapowiedział, że podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim przedstawi prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu przygotowaną przez PiS "deklarację łódzką" przeciw przemocy w życiu publicznym. Deklarację podpisał prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Kaczyński podkreślał, że deklaracja "jest zobowiązaniem do nie posługiwania się w życiu publicznym sformułowaniami obraźliwymi, bez których można w polskim języku wyrazić nawet najbardziej krytyczny pogląd". Prezes PiS pytany, czy jeśli prezydent Bronisław Komorowski podpisze "deklarację łódzką", to rozważy spotkanie z nim, odpowiedział: "jeżeli podpisze, to tak". Kaczyński wyraził też nadzieję, że inni politycy podpiszą tę deklarację, w tym m.in. premier Donald Tusk. Kaczyński odniósł się też do słów premiera na swój temat. - Dzisiaj usłyszałem, że wczoraj premier Tusk mówił, że jest określany jako ruski agent, że ma krew na rękach i że są to sformułowania, których ja używam. Bardzo proszę o cytaty, bardzo proszę, aby pan Tusk mnie zacytował - powiedział szef PiS. - Niczego takiego nigdy nie mówiłem, mówiłem wyraźnie o odpowiedzialności moralnej i politycznej, tego w żadnym wypadku nie cofam, to nie są sformułowania obraźliwe - dodał.
"Dziś jest ostatnia chwila, by zatrzymać eskalację przemocy" - napisano w "deklaracji łódzkiej". W deklaracji "przeciw przemocy i nienawiści w życiu publicznym i mediach" podkreślono, że walka polityczna trwająca od kilku lat "przyniosła ofiarę śmiertelną" oraz że kilka tygodni temu, "obywateli, którzy korzystali z konstytucyjnych swobód bito i lżono przy bezczynności policji". Za niedopuszczalne uznano w dokumencie m.in. "wypowiedzi przypisujące choroby psychiczne, wmawianie nienawiści i działania z niskich pobudek", a także używanie dla określenia oponenta słów powszechnie uznawanych za obelżywe, jak: "bydło, wataha", czy wypowiedzi takich jak "przyjedzie taki dzień, że Jarosław Kaczyński będzie już rozmawiał z siłami ostateczności". Deklarację skierowano do uczestników życia politycznego, osób zaufania publicznego, dziennikarzy i obywateli.
"Dziś jest ostatnia chwila, by zatrzymać eskalację przemocy" - napisano w "deklaracji łódzkiej". W deklaracji "przeciw przemocy i nienawiści w życiu publicznym i mediach" podkreślono, że walka polityczna trwająca od kilku lat "przyniosła ofiarę śmiertelną" oraz że kilka tygodni temu, "obywateli, którzy korzystali z konstytucyjnych swobód bito i lżono przy bezczynności policji". Za niedopuszczalne uznano w dokumencie m.in. "wypowiedzi przypisujące choroby psychiczne, wmawianie nienawiści i działania z niskich pobudek", a także używanie dla określenia oponenta słów powszechnie uznawanych za obelżywe, jak: "bydło, wataha", czy wypowiedzi takich jak "przyjedzie taki dzień, że Jarosław Kaczyński będzie już rozmawiał z siłami ostateczności". Deklarację skierowano do uczestników życia politycznego, osób zaufania publicznego, dziennikarzy i obywateli.
PAP, arb