Podczas debaty poseł PO podkreślał, że brak regulacji m.in. w sprawie in vitro prowadzi do handlu embrionami, niszczenia ich, poddawania ich eksperymentom naukowym, np. klonowaniu, tworzeniu chimer czy hybryd. Podkreślił, że jego projekt jest próbą całościowego uregulowania kwestii bioetycznych. Gowin poinformował też, że 99 proc. mrożonych zarodków nigdy nie zostaje implantowanych. - Człowieka należy traktować nie jako środek, ale cel - podkreślił. Zaznaczył także, że jego rozwiązanie dotyczące in vitro nie wynika z przesłanek religijnych, ale z racjonalnego, etycznego, filozoficznego namysłu. Jest także wypełnieniem zapisów konstytucji.
- Musimy uregulować te sprawy pod względem medycznym i bioetycznym, ale także w kodeksie rodzinnym - każde dziecko, które urodziło się dzięki metodzie in vitro powinno mieć prawo wiedzieć, kto był dawcą komórek. Nie wiążą się z tym prawa alimentacyjne itd., jedynie prawo do wiedzy - mówiła autorka konkurencyjnego projektu ustawy Kidawa-Błońska. Podkreśliła, że w jej projekcie powiedziane jest, że nie wolno zarodka niszczyć, ani nie można na zarodku eksperymentować: - Nie chcemy określać liczby zarodków, to zostawiamy lekarzom, mając świadomość, że nauka się rozwija i pojawiają się nowe, coraz lepsze rozwiązania. W dzisiejszych czasach wiemy, że tych zarodków trzeba stworzyć jak najmniej.
Projekt posłanki precyzuje, że korzystanie z in vitro jest dopuszczalne dla małżeństw i par heteroseksualnych, po wyczerpaniu innych dostępnych metod terapeutycznych prowadzących do poczęcia i narodzin i po wyrażeniu zgody przez oboje partnerów. Ustawa przewiduje również m.in. tworzenie zarodków nadliczbowych i ich przechowywanie w odpowiednich warunkach w bankach tkanek i komórek tak, by mogły być wykorzystane do kolejnych ciąż, dopuszcza stosowanie testów genetycznych dla celów zdrowotnych lub diagnostycznych.
PAP, arb