- Jakie wzory chcielibyśmy dać jako te najlepsze? Niemiecki, gdzie obaj - lider CDU i lider SPD w ciągu kilkunastu miesięcy zostali zaatakowani skutecznie przez nożowników, czy USA, gdzie śmierć prezydenta, czy senatora nie była czymś odbiegającym od normy? Czy każde inne państwo europejskie, gdzie - czy to strzelanina w szkole, czy zamachy na polityków, czy bójki w parlamencie, zabójstwa polityków - weźmy chociażby Holandię pod uwagę - pytał szef rządu. W jego opinii, wydarzenia te "to prawdopodobnie najokrutniejsza cena demokracji". - I mediokracji w jakimś sensie, bo te emocje przecież się upowszechniają także dlatego, że są dostępne dla każdego - powiedział premier. - Proponuje więc, żeby każdy odrobił tę lekcję najlepiej, jak potrafi. Ja postaram się też powściągać emocje i język każdego dnia, ale też nie dajmy sobie wmówić, że Polska jest dżunglą emocji i że tu się dzieją jakieś straszne rzeczy w porównaniu do innych krajów, bo tak nie jest - zaznaczył Tusk.
W "deklaracji łódzkiej" skierowanej do uczestników życia politycznego, osób zaufania publicznego, dziennikarzy i obywateli odrzucono "język nienawiści i wykluczenia". Podkreślono, że wyrażenia wzywające do przemocy i "życzące śmierci" są niedopuszczalne. Podobnie jak zrównywanie legalnie działających partii z "reżimami i partiami totalitarnymi", takimi jak KPP, czy NSDAP. Politycy PiS apelowali, by deklarację podpisali wszyscy liderzy partii; tego dnia również po egzemplarzu dokumentu przekazali prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu i premierowi Donaldowi Tuskowi.PAP, arb