Po incydencie Czuma tłumaczył, że zaprosił do siebie młodych ludzi, bo mieli robić wywiad dla "Epoch Times" - pisma Falun Dafa (inaczej Falun Gong). Jak mówił, nie widzi nic złego w napisach na koszulkach. Podkreślił, że nie ma nic przeciwko obecności chińskiej delegacji w Sejmie. - Ale nie mam również nic przeciwko temu, aby moi przyjaciele z Falun Gong stali z boku - zaznaczył. Dodał, że w sprawie zajścia będzie prosił o wyjaśnienia szefa Straży Marszałkowskiej. Według niego temat nadaje się do omówienia także z marszałkiem Sejmu.
Poseł PO podkreślił, że jeszcze podczas swojego pobytu w Chicago wspierał Falun Dafa. - To organizacja społeczno-gimnastyczna zwalczana w Chinach przez komunistów bardzo mocno. Będę prosił uprzejmie, aby moich gości nie wyrzucano z terenu Sejmu - zapowiedział Czuma.
Wcześniej stowarzyszenie Falun Dafa złożyło w warszawskiej prokuraturze zawiadomienie w sprawie przebywającego w Polsce Jia Qinglina - jednego z najwyższych rangą przedstawicieli władz chińskich. Według stowarzyszenia odpowiada on m.in. za ludobójstwo. Ruch Falun Dafa (zwany także Falun Gong) powstał w 1992 r. Jest mieszanką taoizmu, buddyzmu i tradycyjnych chińskich ćwiczeń fizycznych. Zakłada respektowanie zasad prawdy, życzliwości i tolerancji. Szacuje się, że ma w Chinach kilkadziesiąt milionów zwolenników.
PAP, arb