Zdaniem Stanisława Żelichowskiego z PSL, można wskazać trzy zasadnicze powody wykluczenia posłanek z PiS. Pierwszy z nich to, jak mówił, pogląd iż partia musi mieć jednolity wizerunek. - Wizerunki Antoniego Macierewicza, Ryszarda Czarneckiego i Joanny Kluzik-Rostkowskiej są diametralnie różne. Ustalono, że ma być jeden - posła Macierewicza - ocenił. Kolejnym powodem, według Żelichowskiego, jest to, iż Kluzik-Rostkowska "nieopatrznie powiedziała, że kiedyś tam wystartuje na prezesa partii" jeśli o to stanowisko będzie ubiegał się Zbigniew Ziobro. Tymczasem "Prawo i Sprawiedliwość jest tak zorganizowaną partią, że o tym kto wystartuje na prezesa, zdecyduje obecny prezes". - Pani poseł powiedziała to, co wiele lat temu mówił Wincenty Witos, że tam gdzie się zaczyna interes państwa, kończy się interes partyjny. Mówiła, że wojna polsko-polska nie służy partiom. Nie po to prezes podgrzewa nastroje w państwie, by pani poseł je łagodziła, dlatego została usunięta - zwracał uwagę Żelichowski.
Zdaniem prezydenckiego doradcy Tomasza Nałęcza, "jeśli przyjąć logikę, że pani Kluzik-Rostkowska swoimi bardzo delikatnymi wypowiedziami zaszkodziła samorządowej kampanii wyborczej PiS-u, to Komitet Polityczny PiS-u za to co zrobił należy rozgonić na cztery wiatry". Jak przekonywał, wyrzucenie dwóch popularnych postaci, które udzielały wsparcia wielu lokalnym politykom PiS, to szkodzenie samorządowej kampanii. Nałęcz wyraził też pogląd, że w "PiS-ie tężeje tendencja autorytarna", czego nie należy lekceważyć. Przywoływał historyczne doświadczenia, że "ilekroć jakiś dyktator zamierzał wyprawić się na wielką wojnę - a ten dyktator się wyprawia na wielka wojnę z rządem - to porządkował swoje szeregi, by nie było zwątpienia". - Moim zdaniem to porządkowanie szeregów przed dramatycznym uderzeniem w rząd i państwo polskie; to co do tej pory reprezentował prezes PiS to kaszka manna w porównaniu z tym, co nas będzie czekało w najbliższych dniach. W innej logice, to co robi prezes, "kastrując" PiS, nie ma najmniejszego sensu - ocenił Nałęcz.
Bartosz Arłukowicz z SLD nawiązując do wypowiedzi Nałęcza, dodał, że "Jarosław Kaczyński nie tylko wybiera się na walkę z rządem, ale wybiera się na wojnę ze wszystkimi, nawet z ludźmi w swojej partii". - Mam wrażenie, że jedynym przesłaniem jego działalności politycznej jest walka, a że partnerów zaczyna brakować, to zaczyna walczyć ze swoimi ludźmi - ocenił.
Decyzji o wykluczeniu bronił Mariusz Błaszczak z PiS. Poseł przekonywał, że powodem decyzji komitetu politycznego jest fakt, iż sprawa domniemanych wewnętrznych kłopotów - bo nie ma żadnego problemu dotyczącego zmiany lidera w PiS - stała się sprawą omawianą publicznie, w czasie kiedy trwa samorządowa kampania wyborcza. Szef klubu PiS przywoływał tezy z ostatnich wywiadów Joanny Kluzik-Rostkowskiej.
PAP, arb