Kluzik-Rostkowska oceniła, że z listu prezesa PiS "wyłania się obraz człowieka, który z jednej strony ma poczucie, że kontroluje partię, a z drugiej strony zupełnie nad tą partią nie panuje". - Jakiś czas temu z wielkim zdziwieniem przeczytałam w jednym z wywiadów (prezesa PiS), że Jarosław Kaczyński przez trzy miesiące prowadził kampanię, z którą się fundamentalnie nie godził, dzisiejszym listem jestem równie zadziwiona - powiedziała posłanka.
- Byłam lojalnym członkiem PiS, pracowałam na rzecz tej partii, zostałam doceniona przez kolegów i koleżanki między innymi poprzez prośby o pomoc w kampanii samorządowej, prowadziłam kampanię prezydencką w najlepszej wierze - przekonywała Kluzik-Rostkowska, odnosząc się do sformułowanego w liście prezesa PiS zarzutu w sprawie podejmowania działań "o szczególnym natężeniu złej woli", zmierzających do rozbicia lub zasadniczego osłabienia PiS.
- Jestem przekonana, że ktoś, kto jest szefem poważnej partii opozycyjnej powinien być zdolny do autorefleksji, a tymczasem ten list jest wyrazem poszukiwania winy wyłącznie na zewnątrz - powiedziała posłanka. Według niej w tej chwili należałoby się skupić m.in. na tym, dlaczego wyniki sondażowe PiS są coraz gorsze i dlaczego rośnie nieufność do Jarosława Kaczyńskiego. - Od poważnego przywódcy oczekuje się autorefleksji - dodała.
W liście prezes PiS napisał m.in., że wybór Joanny Kluzik-Rostkowskiej na szefa jego sztabu w wyborach prezydenckich oraz jej decyzje personalne spowodowały "wyeksponowanie kilkorga osób". "Przebieg kampanii wyborczej zachęcił tę grupę - marginalną w PiS, ale przekonaną o swojej wyższości - do działań, których celem miałaby być zmiana władz i charakteru partii" - podkreślił Kaczyński. W tym kontekście szef PiS napisał, że "znamienne jest tutaj żądanie p. Joanny Kluzik-Rostkowskiej objęcia funkcji wicemarszałka Sejmu i jednocześnie powierzenia jej funkcji przewodniczącej zespołu ds. katastrofy smoleńskiej".
pap, ps