Andrzej Kierman z białostockiego zakładu spółki PKP Polskie Linie Kolejowe powiedział PAP, że rano oddane do użytku zostały dwa tory: do Ełku i Warszawy. Dzięki temu możliwe było wznowienie tam ruch pociągów w tych kierunkach i z powrotem, już bez konieczności korzystania z komunikacji zastępczej.
Dodał, że przygotowany został regulamin, według którego pociągi jeżdżą z wykorzystaniem tych dwóch torowisk. Być może jeszcze w piątek, albo w sobotę gotowy będzie jeszcze jeden tor zniszczony w wypadku. Dyrektor podlaskiego zakładu Przewozów Regionalnych Elżbieta Załuska zwróciła uwagę, że pociągi mogę mieć nieduże opóźnienia, co jest związane z korzystaniem z mniejszej liczby torowisk, niż normalnie. Andrzej Kierman dodał, że wciąż trwa szacowanie szkód. Nie wykluczył też konieczności rekultywacji terenu w miejscu wypadku. Na początku przyszłego tygodnia będą znane opinie w tej sprawie służb ochrony środowiska.
Według dotychczasowych ustaleń, do wypadku doprowadzili maszyniści pociągu z cysternami, którzy mimo znaku "stop" na semaforze, wjechali na tor. Doszło do zahaczenia dwóch mijających się obok składów, wykolejenia pociągu z cysternami zawierającymi łatwopalne substancje i ogromnego pożaru. Obu kolejarzom prokuratura postawiła zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu kolejowym.
Od wypadku do rana w piątek ruch pasażerski z dworca PKP w Białymstoku odbywał się na kilka sposobów: przy wykorzystaniu autobusowej komunikacji zastępczej do stacji, z których ruszają składy pociągów, z pominięciem dworca przez stację Białystok-Starosielce oraz z wykorzystaniem przejazdu przez dworzec towarowy. Pasażerowie narzekali jednak na brak informacji, niepunktualność i trudności wynikające z konieczności korzystania z komunikacji zastępczej.
pap, ps