Ile czasu może trwać oczekiwanie na decyzję, czy nowa formacja polityczna na prawicy powstanie, czy nie? Ile czasu można szukać odpowiedzi na pytanie czy Paweł Poncyljusz zostanie wyrzucony z Prawa i Sprawiedliwości przez komitet polityczny, czy jednak odejdzie sam?
Zamiast o przyszłość Poncyljusza w PiS-ie należałoby dziś pytać o to jaki program zamierzają realizować PiS-owscy secesjoniści. Politycy, którzy z PiS zostali wyrzuceni związani byli raczej z Lechem Kaczyńskim, ale trudno na tej bazie budować jakiś program, tym bardziej, że spuścizna polityczna zmarłego prezydenta jest dość uboga. Wątpliwości pod tym względem nie rozwiewają zresztą sami zainteresowani - trudno wyciągnąć z Joanny Kluzik-Rostkowskiej i Pawła Poncyljusza choćby zarys przesłania, które mogłoby stać się fundamentem ich partii.
Pytanie o nową formację powinno być jednak jeszcze bardziej ogólne: czy rzeczywiście istnieje szansa na powołanie partii politycznej konkurencyjnej wobec PiS, ale również wobec Platformy Obywatelskiej. Powołanie, zarejestrowanie partii, utworzenie w Sejmie klubu parlamentarnego to dopiero początek. Najważniejsze w demokracji jest poparcie wyborców. A tego oderwać od PiS-u nie będzie łatwo ponieważ, jak słusznie się zauważa, elektorat tej partii to głównie wyborcy Jarosława Kaczyńskiego. I choć pierwsze sondaże pokazywały, że nowa formacja mogłaby zdobyć poparcie nawet powyżej 30%, to jednocześnie wskaźniki dla dwóch głównych partii nie spadły zbyt znacząco. Wabik nowości zadziałał na wyborców niezdecydowanych, a twardy elektorat Kaczyńskiego nie przeszedł i nie przejdzie na stronę frondystów.
Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz stoją teraz przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Na dłuższą metę nie wystarczy im polityczny marketing i narracja antykaczyńska. Jarosława Kaczyński i PiS mogą być dla secesjonistów punktem odniesienia tylko przez pewien czas. Z drugiej strony nowemu ugrupowaniu grozi potraktowanie go, jako prawicowej przybudówki PO. Przeciwnicy Poncyljusza i Kluzik-Rostkowskiej już sugerują, że za sznurki pociąga w całej tej sytuacji... Grzegorz Schetyna. Dlatego uzyskanie podmiotowości politycznej, nie tylko formalnej, to zadanie więcej niż pilne.
Warto pamiętać również o silnym spersonalizowaniu polskiej polityki – w naszym kraju już od dawna ważniejsze od tego co się głosi, jest to kto dane hasła wygłasza. Nie byłoby sukcesów lewicy bez Aleksandra Kwaśniewskiego i później Leszka Millera; nie byłby AWS bez Mariana Krzaklewskiego; nie byłoby politycznego duopolu PO-PiS bez Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz muszą zdecydować, które z nich będzie liderem. A może warto poprosić o patronat kogoś z zewnątrz? W tym kontekście warto pamiętać o Janie Rokicie.
Dla wciąż jeszcze hipotetycznej formacji Kluzik-Rostkowskiej i Poncyljusza najważniejszy będzie czas po wyborach samorządowych. Jeżeli nie uda się jej ustabilizować poparcia na znaczącym poziomie, utrzymać zainteresowania mediów, a także zbudować klubu poselskiego i zrębów struktur regionalnych - to czeka ją rola kolejnej kanapy politycznej, która zakończy swój żywot po jesiennych wyborach parlamentarnych w roku 2011.
Pytanie o nową formację powinno być jednak jeszcze bardziej ogólne: czy rzeczywiście istnieje szansa na powołanie partii politycznej konkurencyjnej wobec PiS, ale również wobec Platformy Obywatelskiej. Powołanie, zarejestrowanie partii, utworzenie w Sejmie klubu parlamentarnego to dopiero początek. Najważniejsze w demokracji jest poparcie wyborców. A tego oderwać od PiS-u nie będzie łatwo ponieważ, jak słusznie się zauważa, elektorat tej partii to głównie wyborcy Jarosława Kaczyńskiego. I choć pierwsze sondaże pokazywały, że nowa formacja mogłaby zdobyć poparcie nawet powyżej 30%, to jednocześnie wskaźniki dla dwóch głównych partii nie spadły zbyt znacząco. Wabik nowości zadziałał na wyborców niezdecydowanych, a twardy elektorat Kaczyńskiego nie przeszedł i nie przejdzie na stronę frondystów.
Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz stoją teraz przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Na dłuższą metę nie wystarczy im polityczny marketing i narracja antykaczyńska. Jarosława Kaczyński i PiS mogą być dla secesjonistów punktem odniesienia tylko przez pewien czas. Z drugiej strony nowemu ugrupowaniu grozi potraktowanie go, jako prawicowej przybudówki PO. Przeciwnicy Poncyljusza i Kluzik-Rostkowskiej już sugerują, że za sznurki pociąga w całej tej sytuacji... Grzegorz Schetyna. Dlatego uzyskanie podmiotowości politycznej, nie tylko formalnej, to zadanie więcej niż pilne.
Warto pamiętać również o silnym spersonalizowaniu polskiej polityki – w naszym kraju już od dawna ważniejsze od tego co się głosi, jest to kto dane hasła wygłasza. Nie byłoby sukcesów lewicy bez Aleksandra Kwaśniewskiego i później Leszka Millera; nie byłby AWS bez Mariana Krzaklewskiego; nie byłoby politycznego duopolu PO-PiS bez Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego. Joanna Kluzik-Rostkowska i Paweł Poncyljusz muszą zdecydować, które z nich będzie liderem. A może warto poprosić o patronat kogoś z zewnątrz? W tym kontekście warto pamiętać o Janie Rokicie.
Dla wciąż jeszcze hipotetycznej formacji Kluzik-Rostkowskiej i Poncyljusza najważniejszy będzie czas po wyborach samorządowych. Jeżeli nie uda się jej ustabilizować poparcia na znaczącym poziomie, utrzymać zainteresowania mediów, a także zbudować klubu poselskiego i zrębów struktur regionalnych - to czeka ją rola kolejnej kanapy politycznej, która zakończy swój żywot po jesiennych wyborach parlamentarnych w roku 2011.