Według niego, "te wszystkie niedociągnięcia nie miałyby miejsca, gdyby eksperci z Komisji Europejskiej od razu uczestniczyli (w badaniu przyczyn katastrofy - red.)". - Ponieważ ustawodawstwo tego dotyczące wchodzi w życie dopiero jutro, liczymy, że już pojutrze pan premier zwróci się, bądź komisja wypadków lotniczych, bądź komisja pana Millera do odpowiedniego organu UE i to zmieni w sposób zasadniczy działanie organów polskich i wpłynie także na działanie organów rosyjskich - powiedział Macierewicz. Zapowiedział, że zespół zwróci się w tej sprawie m.in. do premiera "w najbliższym czasie", najpewniej w ciągu 48 godzin.
Pytany, czy w przypadku badania katastrofy smoleńskiej, która miała miejsce 10 kwietnia, będzie można zastosować przepisy, wchodzące w życie w piątek, Macierewicz odpowiedział, że "procedury nie zostały zakończone". Jak dodał, "wydaje się, że konwencja chicagowska mówi bardzo jasno, że procedura zamyka się z chwilą, kiedy odpowiedź kraju, którego wypadek dotyczy, zostanie rozpatrzona". - Nie ma czegoś takiego jak raport MAK, dopóki nie uwzględni on stanowiska Polski w tym wypadku. Dopiero wtedy raport MAK-u jest raportem. Na razie jest pewną propozycją - powiedział poseł.
Macierewicz zapowiedział także, że 7 grudnia podczas tzw. public hearing w Parlamencie Europejskim, poświęconego katastrofie smoleńskiej, przedstawi podsumowanie i analizę prac parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej.pap, ps