W poniedziałek podczas spotkania z prezydentem Bronisławem Komorowskim Miedwiediew mówił m.in. o zainteresowaniu koncernów z Rosji udziałem w prywatyzacji Grupy Lotos. Komentując to Wałęsa powiedział, że nie ma nic przeciwko temu, aby rosyjskie firmy wzięły udział w zakupie polskiej spółki naftowej. - Nieważne, co jest czyje, ale jaką ja mam z tego korzyść. Co z tego, że będę miał i trzymał, skoro nie przynosi to nikomu zysku. Powinniśmy to, co możliwe sprzedać, żeby wszyscy mieli zyski i nastawmy się tylko na kontrolę - uzasadnił Wałęsa.
Były prezydent odniósł się także do zbliżającej się wizyty Bronisława Komorowskiego w Stanach Zjednoczonych. Podczas dwudniowej wizyty Komorowski będzie rozmawiał z prezydentem Barackiem Obamą m.in. o współpracy militarnej i energetycznej, a także o kwestii zniesienia wiz dla Polaków. - Komorowski powinien powiedzieć na miejscu to, co zawsze myśleliśmy: supermocarstwo zostało tylko jedno - USA. Przewodzi na pewno militarnie - uzbrojenie ma piekielnie mocne, przewodzi ekonomicznie światu, ale tu już słabnie. Natomiast nikt na dziś nie przewodzi moralnie i politycznie. I trzeba, aby supermocarstwo przemyślało tu swoją koncepcję i spróbowało zorganizować świat programowo i strukturalnie na obecne czasy - uważa Wałęsa.
Były prezydent dodał, że nie oznacza to, iż USA mają wziąć na siebie rozwiązanie wszystkich problemów świata. - Mają w tym pomagać. Nikt tego nie zrobi - my możemy śpiewać, krzyczeć i tupać - nikt nas nie posłucha. Pewne rzeczy może zrobić tylko supermocarstwo - powiedział. - I Obama musi zrozumieć, że został wybrany nie jako Obama, ale jako żądanie reform. Ameryka żądała wtedy reform i świat żądał reform, widząc, że są inne czasy i zbliża się globalizacja, że przechodzimy z państw na kontynenty. I w związku z tym wybrano Obamę jako nadzieję, jako zreformowanie krajów i kontynentów - i na razie tego nie ma - podkreślił Wałęsa.
zew, PAP