Grupiński powiedział, że przyspieszone wybory to "wariant czysto teoretyczny, ale nie jest czymś, co należałoby kompletnie wyeliminować z myślenia". Dopytywany, czy wybory parlamentarne na wiosnę 2011 roku to wariant rozważany obecnie przez PO, powiedział, że - jego zdaniem - nie. - Natomiast trzeba rozumieć, że taki wariant jest też możliwy, chociaż czysto teoretyczny - dodał.
W opinii Grupińskiego wybory parlamentarne powinny się odbyć jesienią. - Sądzę, że obecna koalicja rządząca i obecna ekipa rządowa powinna tę prezydencję (w UE) przeprowadzić aż do momentu wyborów, czyli gdzieś do listopada - powiedział. W jego ocenie "nie powinno się obywatelom fundować festiwalu wyborczego" poza konstytucyjnymi terminami. - Politycy obawiają się, że pod koniec polskiej prezydencji (druga połowa 2011 r.) byłoby zamieszanie wyborcze. Ale z drugiej strony można powiedzieć równie dobrze, że tworzenie rządu po (wcześniejszych) wyborach, gdyby się przedłużyło ze względu na koalicyjne układanki, mogłoby z kolei zakłócić początek prezydencji - powiedział Grupiński.
We wtorek premier Donald Tusk oświadczył, że nie przewiduje wcześniejszych wyborów parlamentarnych. Jak mówił, nie sądzi, by ktokolwiek miał dzisiaj "taki poważny pomysł". - Tam gdzie nie ma demokracji, to nigdy nie wiadomo, kiedy będą wybory, zawsze wiadomo, kto je wygra. Tam gdzie jest demokracja, wiadomo, kiedy są wybory, ale nie wiadomo, kto wygra. Więc w Polsce wiadomo, kiedy są wybory, tylko nie wiadomo, kto je wygra i to jest oczywiście coś, co mi spędza sen z powiek, natomiast nie zmiana terminu wyborów - mówił premier.
zew, PAP