Skrócenie kadencji parlamentu może być jednak trudne. Aby doszło do samorozwiązania Sejmu zagłosować za takim rozwiązaniem musi 307 posłów. Tymczasem koalicyjny PSL zgłasza sygnały, że przyspieszone wybory nie byłyby dla tej partii korzystne. Za przyspieszonymi wyborami opowiada się klub PJN. A SLD? – Jeśli coś złego zacznie się dziać w gospodarce, nie można wykluczyć poparcia tego wariantu – mówi przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski.
Nawet jednak poparcie PSL, SLD i PJN nie wystarczyłoby. Za przyspieszonymi wyborami musiałoby opowiedzieć się co najmniej 11 posłów PiS. A PiS zdecydowanie sprzeciwia się temu scenariuszowi. – Dziś takie rozwiązanie byłoby ucieczką Platformy przed odpowiedzialnością za swoje fatalne rządy. My do tego ręki nie przyłożymy. Niech Donald Tusk rządzi pełną kadencję. Przynajmniej nie będzie się mógł tłumaczyć, że jakichś reform nie zdążył zrealizować, bo doszło do wcześniejszych wyborów - tłumaczy poseł PiS Jarosław Zieliński.
"Rzeczpospolita", arb