- Myślę, że wszyscy wiemy dokładnie, że to, co się dzieje w tej chwili z dopalaczami, to jest taka trochę walka z czasem. Ponieważ my zawsze byliśmy trzy kroki do tyłu za tymi, którzy to produkowali, przedstawiając propozycję, która mówi: "my będziemy pół kroku przed nimi", to należy tę chwilę wykorzystywać maksymalnie i do tego będę wszystkich zachęcać, łącznie z prokuraturą - oświadczyła minister zdrowia.
Jak dodała, nie sądzi aby śledczy potrzebowali zachęty do aktywniejszych działań. - Prokuratura ma swoje procedury i według nich się porusza, więc jeśli to ma służyć temu, żeby nikt potem skutecznie się nie odwoływał, to chwała i niech tak zostanie. - Chciałabym, żeby jednak w sytuacjach, w których są ewidentne naruszenia prawa już obowiązującego, żeby tam prokuratura bardzo szybko reagowała na te nasze doniesienia czy doniesienia inspektorów sanitarnych - zaznaczyła Kopacz.
Pod koniec listopada Główny Inspektor Sanitarny poinformował, że przygotowanie zbiorczego materiału z badań składu dopalaczy może potrwać jeszcze kilka miesięcy, a zestawienie najprawdopodobniej trafi do prokuratury, bo w części próbek już wykryto m.in. substancje zakazane. Na podstawie decyzji GIS, wydanej 2 października, sanepid w asyście policji zamknął 1378 sklepów oferujących dopalacze. W ocenie służb sanitarnych, te produkty stanowiły zagrożenie dla zdrowia i życia. Dopalacze to substancje psychoaktywne, które mogą działać podobnie do narkotyków; do niedawna można było je legalnie kupić w Polsce, były sprzedawane m.in. jako przedmioty kolekcjonerskie albo nawozy do roślin. Prezydent Bronisław Komorowski na początku listopada podpisał nowelizację ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zakazującą handlu dopalaczami.
zew, PAP